Minął kolejny weekend. Mam wrażenie, że świat zwariował - pędzi na złamanie karku.
Nie nadążam...
W pracy zaległości: nie mogę wyjść na prostą z papierami i sprawdzaniem.
W domu zaległości: sterta prasowania, w kątach brudem zarasta, bo siły i czasu wystarcza tylko na "rynek". Dzisiaj zaświeciło pięknie słoneczko, a ja zamiast się cieszyć, tylko się wkurzyłam, bo zobaczyłam brudne smugi na drzwiach, kafelkach... ech
W rodzinie zaległości: nie ma kiedy pogadać, coś wspólnie zrobić. Chociaż tu staram się wygrzebać parę sekund, bo to za ważne...
W spotkaniach towarzyskich zaległości: jak ja mam chwilę czasu, to inni zajęci lub na odwrót.
W dietkowaniu zaległości: nie mam kiedy zajrzeć na Vitalię, spokojnie zrobić wpis, coś skomentować, tylko dopadam z doskoku.
Też tak macie, czy tylko ja taka jakaś niezorganizowana?!
W zeszłym tygodniu każdą wolną chwilę starałam się poświęcić odchudzaniu. Na razie uprawiam takie tam psychologiczne "czary mary". Żebym to ja jeszcze wierzyła, że to podziała...
Mam tylko taką cichutką nadzieję...
Oczywiście znów, mimo wielokrotnych postanowień, nabyłam drogą kupna 2 książki o odchudzaniu: "Myślenie wyszczuplające Dieta dr Beck" i "Pamiętnik grubaski"
Czytam je na zmianę w autobusie. Bunkruję się trochę, bo obłożyłam sobie je kolorowym papierem. Po co inni mają widzieć jak gruba baba czyta książki o odchudzaniu. Wstydzę się tego...
A oto krótki opis z merlina:
Książka Wendy Shanker, "Poradnik Grubaski", pomoże czytelniczkom pozbyć
się kompleksów, a nie kilogramów. Autorka pokazuje jak szaleństwo
mediów, chciwość wielkich korporacji, a nawet najbliżsi żerują na
naszych opętanych kilogramami umysłach i ciałach. Zachęca ludzi
wszystkich rozmiarów i kształtów do zamienienia odrazy, którą czują do
siebie na tolerancję wobec własnego ciała, ubóstwianie gwiazd na
szacunek wobec krągłości, i życie bez węglowodanów na nie wywołującego
poczucia winy pączka. Wendy, analizując dlaczego diety kończą się
fiaskiem i oceniając modę dla puszystych, prowadzi panie przez kluby
fitness, wizyty u lekarza, centra handlowe, a kończy w sypialni.
Wierzy, że każda kobieta może być gruba i zdrowa, mimo iż przemysł (nie
tylko) spożywczy zmusza ją by myślała inaczej. . "Poradnik Grubaski"
zachęca czytelniczki, aby zeszły z wagi i (ro)zważyły... otaczający je
świat.
Większość odchudzających się napotyka na swojej drodze niezliczone
trudności: niemożliwy do opanowania głód, zachcianki, pokusy, depresję,
efekt jo-jo. Dieta, którą proponuje doktor Judith S. Beck, stanowi
odpowiedź na te zupełnie naturalne problemy. Ich źródło tkwi w naszym
myśleniu o odżywianiu, a droga do sukcesu i osiągnięcia wymarzonej
sylwetki prowadzi przez zmianę nastawienia. Dieta Judith Beck nie jest
kolejnym planem żywieniowym, zalecającym wybrane potrawy i ściśle
odliczającym kalorie. To sześciotygodniowy program psychologiczny, w
którym codziennie zdobywamy nową umiejętność, pomocną w panowaniu nad
myślami o jedzeniu.
Właśnie pierwszego dnia wg dr Beck powinno się zrobić listę korzyści z odchudzania, a potem każdego następnego dnia są kolejne zadania. Staram się stosować do tych zaleceń, tyko nie mam kiedy wykonać prac pisemnych. A to podobno bardzo ważne. Nie są to żadne wypracowania. To by mnie od razu zniechęciło :)
Miałam dziś nadrobić zeszły tydzień, niestety zrobiło się bardzo późno. Jutro zapowiada się ciężki dzień. Obiecałam sobie, że wrócę do aerobiku. Nowy miesiąc - nowa szansa. Ruchu u mnie jak na lekarstwo. Rowerek tylko zbiera kurz. Jedynie zmobilizowałam się do pływania. Całą rodzinką byliśmy w sobotę na basenie. Przepłynęłam 30 długości w pół godziny. Córka prychnięciem zbyła mój wyczyn, bo ona 45. Kupiłam bilety na następną sobotę i będę trenować :)))
Jutro się zważę i zobaczymy, jak działa to psychologiczne czary mary, bo trzeba przyznać, że łatwiej było mi się powstrzymać od objadania i nie ulegałam każdej zachciance.
ivenlos
8 marca 2009, 22:13to tak jak, np z rzucaniem palenia, trzeba chciec, chciec sie odchudzis, nie tylko byc szczupla. w moim przypadku, odchudzanie bylo przyjemne, tyle, ze ja mieszkalam sama i czego nie wlozylam do lodowki, tego tam nie bylo, teraz troche inaczej mam, ale i tak szykuje sie do nowego pòdejscia, bo wiosna do okien puka.
Marrtalla
2 marca 2009, 11:49Wygląda na to, że doba się skróciła i to mocno, bo ja też mam zaległości. Fakt, że okroili mi mój dział z ludzi i niektóre rzeczy, które dotąd robili moi podwładni teraz robię sama, jak przed laty, kiedy zaczynałam budować dział... Ale co tam, świeci Słonko, idzie wiosna, mam więcej sił, cieszę się dietą i żeby tak jeszcze na ruch więcej czasu wykroić... Pozdrawiam i życzę powodzenia w gubieniu kg :-)
oficjalnaJ
2 marca 2009, 07:57W ramach postanowienia wielkopostnego łatwiej jest czegoś dotrzymać. Ja tak zrobiłam i narazie 6 dzień się zaczął z sukcesem. Polecam i pozdrawiam cieplutko :-)
gagus
1 marca 2009, 23:58stanowczo ciekawiej i figlarniej wyglądasz w okularach. Dobranoc :)))
gagus
1 marca 2009, 23:56ale się uśmiałam - a myślałam, że takie zaległości mam tylko ja. Też sądziłam, że jestem niezorganizowana i leniwa. Jak wracam z pracy, to zastanawiam się czy posiedzenie na kanapie i czasami półgodzinna drzemka to już lenistwo? Dla mnie doba jest normalnie za krótka. Wstaję o 6.00 - kładę się najwcześniej o 24.00 i to z poczuciem, że znowu czegoś nie zdążyłam zrobić. Pozdrawiam - też "zagonona" :)))
JOLENDA
1 marca 2009, 23:35A ja zastanawiałam się nad kupieniem tej książki...i nie kupiłam, bo myslałam, że tam będzie hipnoza czy jakieś takie trans... Dlatego ja nie mam zamiaru rezygnować ze wszystkiego, ale zmniejszyć ilość.Jak przeczytasz to napisz jeszcze co tam jest ciekawego, czy będą jakieś tego typu- hipno, jak nie to też kupię.Zamiast tego kupiłam o celulicie i IG :))