Dzisiaj dzień zupełnego lenistwa i odsypiania.
Wstałam około 10.00. Zważyłam się: 97kg. Myślę sobie: nie jest źle!
Jak zwykle w weekendy jemy z rodzinką na śniadanie słodkie omlety. Zjadłam tylko pół :)
Skusił mnie jeden pierniczek :(
Zważyłam go: 8 g.
Ponieważ w domu zimno, to wlazłam sobie pod kołderkę i w planach miałam czytanie, ale chyba organizm nastawił się na odsypianie zaległości. Obudziłam się o 13. Znów się zważyłam: 96,1 kg....Oooo!!!
No i właśnie tego nie rozumiem...
To już kolejny raz tak mam. Jak wstanę za wcześnie, to więcej ważę.
A dziwiłam się poradom, że osoby odchudzające się powinny się wysypiać, ale myślałam, że to tylko dlatego, że zmęczony człowiek ma większy apetyt i zachcianki na słodycze.
Na późne II śniadanie zjadłam twarożek domowy Piątnicy a jakąś godzinkę temu pizzę własnej roboty. Całkiem spory kawał. Zdecydowanie za duży! I do tego pół piwa.
Może jak już do jutra poprzestanę na napojach niesłodzonych i bezalkoholowych, to nie będzie tak źle?
Na razie nawet nie chce mi się myśleć o jedzeniu, taka jestem syta po tej pizzy!
Jutro jadę na basen. Szkoda, że mam tam tak daleko. Pływanie, to najbardziej odpowiadająca mi forma ruchu. Wkurza mnie to, że w Olsztynie i okolicy jest tak mało basenów. Nie muszą to być przecież od razu wielkie aquaparki.
Nawet do najbliższego jeziora mam ze 4 kilometry. Zresztą, ile czasu można w nich pływać? 2 miesiące? Nawet i to nie!
bezkonserwantow
7 czerwca 2009, 15:53<img src='https://app.vitalia.pl/img150/9291/6a00e5536b2ba9883301156.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>
mmMalgorzatka
6 czerwca 2009, 20:06ja tez tak chce