Muszę wypełnić dziennik zajęć dodatkowych, a tak nie mogę się do tego zabrać. Muszę opisać osiągnięcia 17 dzieciaków. Brrr! Nie lubię tego!
A tu już weekend zmierza ku końcowi :((( Zimno i mokro, ale przynajmniej było wolne.
Bilans dnia: waga 96,6 kg
śniadanie: pół omleta (tak jak wczoraj) z dżemikiem jabłkowym bardzo nisko słodzonym, własnej roboty
II śniadanie: batonik fitness z automatu na basenie (90 kcal - sprawdzałam na opakowaniu!), po przepłynięciu 36 długości w ciągu 30 min.
obiad: kawałek pizzy (połowa tego co wczoraj) bez piwa
Kolacja: ok. 150 g kartoflaka i kawałeczek babki i lampka koniaku.
Ostatni punkt programu zaliczyłam u teściowej. Babka i koniak był na cześć naszej "osiemnastki", która po raz pierwszy głosowała w wyborach. Dziadek był dumny niesłychanie, że wnuczka skorzystała z jego sugestii.
Hm! Wydawało mi się, że obżeram się dziś niemiłosiernie, ale nie wygląda to tragicznie. Pudełko pierniczków zostało w całości pochłonięte przez dziecka, więc nie było pokus. Chociaż kusiły mnie zapachy w McDonaldzie, gdzie schroniliśmy się przed zimnem, czekając na autobus... Ale zadowoliłam się cafe latte.
Właśnie! Nie umieszczam w bilansie dnia kawy z mleczkiem! W zasadzie wystarczyłoby samo mleko, bo kawa przecież nie ma kalorii. Jednakowoż, czy to konieczne, jeśli nie słodzę? Z pozostałych napoi pijam herbatę, też niesłodzoną, wodę z cytryną (też bez cukru!). No może czasem pozwolę sobie na jakiś owocowy naturalny soczek. Ale przecież to samo zdrowie!
Jutro wieczorem za to będzie masakra dietkowa! Już się umówiłam na wieczór serowy z winkiem u przyjaciół. I to przy poniedziałku! Nieźle się ten tydzień zapowiada, bo we wtorek w szkole wielki bankiet na podsumowanie projektu, na który dostaliśmy kupę kasy z Unii. Ma być olbrzymia wyżerka. Ale chyba nikt nie będzie zmuszał do jedzenia, no nie?
Środa jak na razie bez planów na obżarstwo.
Ale długi weekend, o la la...
Jak będzie pogoda, to nie obędzie się bez grilla. Ale miejmy nadzieję, że zaliczymy jakieś wyjazdy rowerkowe również. Może bilans wyjdzie na zero?
Jutro najpierw ważenie i mierzenie oraz zapisywanie na pasku.
Po pracy jadę robić nowe pazurki u rąk i nóg, zatem mały relaksik.
A teraz idę męczyć te papiery... :(((((