Zdążyłam na spacerek z Puciem jeszcze przed burzą, choć już grzmiało i błyskało. A ten nietoperek tak nisko polatywał, że mu prawie w oczy zajrzałam.
Przejechałam dziś kolejne 25 km. Może zahaczyłam o Bezledy? Widać sumę w poprzednim wpisie. Kiedyś próbowałam dojść, czemu nawet te bywsze paski się zmieniają, ale chodzi o jakieś ciasteczka, a ja jestem na diecie, więc nie będę wnikać ;))))
25 km w ciągu 52 min. i spalonych 377 kcal :))
Pół tony papierzysk dzisiaj przerobiłam. Siedziałam w szkole kamieniem 6 godzin i drugie tyle w domu :( A żeby było całkiem "wesoło", to jeszcze nie wszystko :( Dobrze, że zamykają o 15, bo bym chyba tam nocowała. Jutro idę dalej. Wczoraj też byłam :(
Mieliśmy dzisiaj z księciem małżonkiem świętować noc świętojańską, ale niestety on nie w formie. Martwi mnie, bo znowu chwyta go deprecha. mam nadzieję, że się nie pogrąży. Nie wiem jak mu pomóc, sama wiem, że wtedy nic nie działa :( A jak już nie chce iśc na imprezkę z przyjaciółmi, to już niedobrze. Może to tylko burzowa pogoda tak go nastroiła?
Bilans dnia:
śniadanie: banan i gruszka
II śniadanie: jogurt ze śliwkami i ziarnem
obiad: mięsko z warzywami
przegryzka: wafelek pryncypałek i truskawki
kolacja: płatki owsiane zalane koktajlem truskawkowym