Od paru dni mam niezłego powera :) Aż dziwne jeśli o mnie chodzi!?
Wstaję rano i nie wyleguję się do południa, jak to zwykle bywa, gdy mam wolne. W zasadzie, to jeszcze nie mam wolnego :(
Dzisiaj "przeleciałam" przez pół Olsztyna na piechotkę, bo mi jakoś nie było po drodze autobusami. Zrobiłam chyba z 5 km. A w domu jeszcze dałam radę wsiąść na rowerek i wykręcić 30 km w 60 minut, straciłam 450 kcal!
Jak tak dalej pójdzie i codziennie będę dokładać 5 km, to za jakiś czas w ogóle nie będę zsiadać z rowerka :))))
Waga łaskawie wskazała mniej: 92,7 km :)))
Zaczynam podejrzliwie się sobie przyglądać: kiedy sobie odpuszczę?
A może tym razem...
I tej wersji będziemy się trzymać!
Bilans dnia:
śniadanie: kromka chleba z pasztetem i pomidorem
II śniadanie: twarożek domowy Piątnicy (mniam)
przegryzka: truskawki (duuużo)
obiad: kotlet schabowy i gotowane warzywa
Kolacja: kubek koktajlu oczywiście truskawkowego na maślance
Spadam znów w papiery, bo do jutra parę rzeczy muszę jeszcze stworzyć :(
Justyna40
24 czerwca 2009, 21:52takiej ilości ruchu niegroźny nawet schabowy :))))
ognisko
24 czerwca 2009, 21:25i oby trzymał jak njdłużej, Trzymaj się Maleńka