Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
{< @ >}



Jakoś nie wiem, co pisać  To pewnie przez katar, który mnie dopadł wczoraj. 
Ogólnie jestem grzeczna: rowerkuję codziennie, 2 razy w tygodniu basen, włączyłam do ćwiczeń brzuszki, acz bez entuzjazmu, jem rozsądnie. To o czym tu pisać?
W zeszłym tygodniu wypedaliłam się na 13 miejsce w rankingu pedalarzy Basieńki  z 20 miejsca sprzed tygodnia. 
Motywuję się oglądając The Biggest Loser. Wyczytałam o nich u Ciasteczkowego Potwora z głównej i faktycznie to działa!!!! Ja tu się odchudzam bez stresu. Nikt mnie nie wyeliminuje po oficjalnym ważeniu środowym. A oni? Nie dość, że dostają nieźle w kość, to jeszcze stres ich zżera, że schudli za mało i ktoś odpadnie! Nie zazdroszczę, ale jak popatrzę jak się męczą, to siadam na rower i kręcę chociaż. 
Bałam się o kolano, a tu się okazuje, że takie kręcenie na najmniejszym obciążeniu robi cuda: pomaga. Jest jakby lepiej, mniej boli, bardziej mogę nim ruszać  Poskakać, to jeszcze sobie nie poskaczę, ale czuję postęp. I oby tak dalej!
A ja głupia, przez pół roku nie pedaliłam