Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Początek marca



Czas na jakieś podsumowania, choć nie ma się czym chwalić 
Najważniejsze, że coś ruszyło. I to nie tylko na wadze, bo w głowie tez coś się przestawiło, że chwyciłam wiatr w żagle, na razie zefirek, ale może się rozhula.
Patrzę w swoje notatki wagowe i takie nasuwają mi się wnioski:
1. Po Nowym Roku te 85 kg to był efekt dwóch czynników: śmierć Pucia i jelitówka, która mnie po prostu odwodniła. Czyli przytyło się w okresie świątecznym.
2. Cały styczeń udawałam, że coś robię. Ani nie dietkowałam, ani nie ćwiczyłam  Jednak nie poszłam na całość, bo trzymałam się  przy 87 kg  U mnie to sukces. Na rowerku przejechałam 145 km.
3. W lutym już ruszyłam tyłek, prawie codziennie była jakaś aktywność fizyczna, ale udawałam raczej, że dietkuję. W dniach wrednej @ zaczęłam spoglądać już na 88 kg.  To mnie postawiło o pionu i wreszcie pilnuję, co jem. 
4. Luty zaczęłam z wagą 87,6 kg a zakończyłam z 85,9 kg. Ubytek 1,7 kg cieszy tym bardziej, że waga zaczęła spadać dopiero ok. 20-tego. Przejechałam 615 km.
5. Tendencja spadkowa się utrzymuje, bo marzec zaczynam z 85,1 kg. 

Te 0,8 kg to były chyba jeszcze pączki, bo niestety byłam miętki Miecio. Twardo trzymałam się do 17:00, ale poszłam do teściowej, a ona napiekła twarogowych pączków. Potem była jeszcze próba, na której zjadłam dwa  regularne pączki z lukrem i ajerkoniakiem. Cóż, było, trzeba to przyjąć na klatę i trzymać się obranej linii natarcia, bo działa!
Dziś miał być basen, ale niestety rano był nieczynny z powodu zawodów, a ze względu na piesa, który sam został w domu, nie chciałam czekać. Najwyżej dłużej pojeżdżę rowerkiem.
Synek zaczął ćwiczyć w domu. To znowu zasługa Pauli. Przez 2 tygodnie ciągała go do siłowni. Teraz ćwiczy coś Jilian i mnie się to podoba, jak dojrzeję, to też się przyłączę. Na razie nastawiam się mentalnie. Z siłowni na razie zrezygnował, bo to zajmuje więcej czasu, a tu matura za pasem.
Piesio chyba się zaaklimatyzował na dobre. Nawet już nie rozrabia, jak zostaje sam. Staramy się nie zostawiać go na długo. Chyba zaczyna przyzwyczajać się do naszego rozkładu dnia  Nie szczędzimy mu spacerków. Przy Puciu staruszku nie spacerowaliśmy już tak intensywnie. Bardzo podoba mi się ten dodatkowy ruch. 
Własnie przyszedł do mnie i zaczął zaczepiać łapką, bo już za długo siedzę wg niego przy kompie, zamiast się nim zajmować 
  • moderno

    moderno

    2 marca 2014, 10:34

    No w sumie to nieźle ten luty się u Ciebie skończył. Trzymaj tak dalej.

  • nika2002

    nika2002

    2 marca 2014, 09:50

    Dzięki. Powodzenia w walce.

  • mroowa...

    mroowa...

    2 marca 2014, 09:44

    Jest progres a kązdy kro w dobrą stronę przybliża nas do celu:) Brawo!

  • nika2002

    nika2002

    2 marca 2014, 09:43

    Podeślij trochę tego swojego wiaterku.

  • joannab6

    joannab6

    1 marca 2014, 21:46

    No to nie zaprzepaść tego kobieto i .... tak trzymaj :)

  • gajka5

    gajka5

    1 marca 2014, 20:59

    Trzymam kciuki za wytrwałość i efekty samę przyjdą, poczatek już jest teraz tylko do przodu... Miłego wieczoru

  • aska73

    aska73

    1 marca 2014, 20:53

    jak to nie ma się czym chwalić? Oczywiście, że jest! Grunt, że jestes na dobrej drodze i gubisz balast kilogramowy, chociaż za te pączki to mały minusik :)

  • uleczka44

    uleczka44

    1 marca 2014, 20:27

    piękna motywacja do dalszych działań. To prawda, nikt za nas tego nie zrobi. Każde 100 g musimy wypocić same, albo nie dojeść. U Ciebie ładna tendencja spadkowa, piesio też pomaga wyciągając na spacery. Tak trzymaj, sukcesy koleżanek motywują mnie najbardziej.

  • benatka1967

    benatka1967

    1 marca 2014, 15:59

    super wsparcie motywacyjne ci się trafiło , korzystaj jak najwięcej :)