Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To teraz sobie tak "normalnie" popiszę ;)


Czary mary zaliczone, chlebek się piecze w piekarniku, a ja taka głodna!!!!
To na pewno od tego zapachu...
Będę twarda!!! Ale nie wiem, czy zmieszczę w siebie jeszcze jedną szklankę wody :(((

Najpierw rachunek sumienia!
Miało być:
śniadanie: owsianka - było
II śniadanie: kefir
- było
lunch: grahamka z szynką i żółtym serkiem + papryka - było + sok pomidorowy i kubuś marchwiowo-bananowy
obiad: był dorsz w galarecie, resztka wczorajszych warzyw z patelni i batonik fitnes 90 kcal. Brrr! Wolę już konkretnie zgrzeszyć z Grześkiem w czekoladzie!!! Dlatego na poprawę smaku zjadłam 2 kostki czekolady...
kolacja: maślanka być miała, ale zjadłam 2 jajka sadzone i potem jabłko, bo już 2 dni kibelka nie było :(((
Poza plasterkiem golonki, żadnych więcej grzechów nie pamiętam, ale że mam sklerozę i to zaawansowaną, to różnie mogło być ;)
Aktywność fizyczna:
basen - zgodnie z przewidywaniami popływałam raptem 10 min, ale nie byłam tam dla przyjemności ;)
rowerek - nie było, bo nie ujęłam w planie mojego aerobiku i najzwyczajniej w świecie nie wyrobiłam się czasowo, a teraz po nocy na swoim rzęchu nie będę jeździć. Mam jeszcze odrobinę współczucia dla sąsiadów.
nieszczęsne brzuszki - były na aerobiku :)))
prasowanie? (czyżbym znów za dużo planowała?) - Oczywiście, że za dużo!!!
chleb - piecze się i pachnie jak cholera!

No to zaplanujmy sobie następny dzień!
śniadanie: na pewno świeży chlebek z golonką i pomidorem
II śniadanie:
danacol
Lunch: duży jogurt malinowy (A co! Zaszaleję!)
Obiad: cycki kurze z warzywami
Kolacja: maślanka (Uparcie ją planuję, ale zawsze coś!!)

Aktywność:
rowerek
tango
brzuszki? Ale na pewno nie a6w, bo się znudziłam ;(((
próba chóru, bo wtedy też się traci kalorie :P

Kaloryfery są już ciepłe i dobrze, bo wczoraj w mieszkaniu było już tak zimno, że sprawdziłam wszystkie okna, czy aby które nie jest otwarte.
Niepodobne to do mnie żebym marzła! Może chudnę? Bo podobno niektórzy tak mają, że wieczorna telepka zwiastuje mniejszą wagę rano. Sprawdzę! Dziś też koniec nosa mam zimny...
  • gzemela

    gzemela

    2 października 2009, 09:51

    Kurcze - w pracy zimno, w domu też i już mnie jakieś przeziębienie dopadło. Dobrze, że już piątek mamy. Miłego weekndu!

  • Mariella51

    Mariella51

    1 października 2009, 19:58

    taka wieczorna telepka dobrze wróży :))))) kalorie uciekaja jak zloto :)) pewnie organizm dostal za malą porcje energii i dlatego tak reaguje..... A ta goloneczka - ojjjjjjjj przemilczę temat ..... Milusiego wieczorka przy lampce maślaneczki hłe, hłe hłe...... Buziaki !!!!!!!!

  • asyku

    asyku

    1 października 2009, 18:23

    popić wodą .Juz sobie wyobraziłam ,jaki musi być chrupiący!!!!????spróbuje taki zrobić,ale....uf!!!!mam nadzieję ,że wyjdzie.Jeszcze dobrze poczytam jak i co???pa

  • asyku

    asyku

    1 października 2009, 18:06

    jakiś zdrowy czy .....grzeszny:)hi hi...a ja kupiłam sobie dzisiaj aqua slim....taka saszetka a w niej taki płyn ,który rozpuszcza się w 1,5 litra wody i pije w ciągu dnia:)..tak z ciekawości ...popijam cały dzień:)ja zawsze mam zimny nos...rodzinka się śmieje i chcą mi kupić kubraczek na nos:)hi hi....buziaki:)

  • gzemela

    gzemela

    1 października 2009, 10:40

    Też tak mam, zapach pieczonego chleba bardzo pobudza moje kubki smakowe. Na szczęście, mój mąż nie pozwala mi tknąć bohenka zanim całkiem nie ostygnie ;) <br> U nas jeszcze nie grzeją, a szkoda, bo zimno jak w psiarni. Chyba trzeba będzie interweniować.

  • fiocca

    fiocca

    1 października 2009, 09:17

    a ja mam zawsze koniec nosa zimny, i stópki też :( chyba dziś będziemy miały podobne kolacje, ja planuję kefir :D

  • gochat

    gochat

    1 października 2009, 08:47

    O rany tyle sobie zaplanowałaś, że mam doła, ale ze mnie leń. Ja tylko dietka i opieka nad mamą która jest po operacji ortopedycznej. Do tego "ogarnę" dom i właściwie jest koniec dnia. Jeżeli zrealizujesz swoje postanowienia choćby w 80%, to zobaczysz "7" na wadze duże przed końcem roku. Pozdrawiam

  • malgocha0411

    malgocha0411

    1 października 2009, 08:45

    Ja też od niedawna zaczęłam bawić sie w piekarza...sama nie jem chleba ale rodzinka narzekała na chleb ze sklepu...kiedyś jeszcze w tamtym roku koło mojej pracy była taka mała piekarnia i tam chleb był rewelacyjny ale nie wytrzymała konkurencji dużych piekarni i padła...pozdrawiam serdecznie (a moze masz jakiś przepis na chlebek)