Dzień zaczął się intensywnie:)
-6.00 Pobudka (oj było ciężko, gdyż uczyłam się do 2.00 w nocy)
-Szybka powtórka tego co wczoraj starałam się ogarnąć:P
-Poranna toaleta
-7.15 wyjazd z domu (o 8.00 usty egzamin;/)
-8.40 - szczęście unoszące mnie pod niebiosa , kolejna piąteczka- zdałam (dzięki mojej umiejętności gadania i rzekomej fascynacji fosforylacją u roślin;P)
Po prostu bajer na egzaminie ustnym to podstawa:D Przy odbieraniu indeksu profesor stwierdził, że "czuję fizjologię i że jestem urodzonym botanikiem i że nie dopuszcza innej możliwości i muszę u niego pisać pracę dyplomową - jasne.....hihi..... nie chciałam wyprowadzać go z błogiej nieświadomości i nie wspomniałam, że już wybrałam innego promotora :D upss....
Teraz podjarana piąteczką siedzę w domku (do 14.00, bo potem wracam na uczelnie) z moimi szkrabami (Michaś znowu chory:( i znowu krtań). Coś posprzątam, ugotuje i zrobie pranie.
Z dietą oki- trzymam się przykazań:D. Dzisiaj śniadanie dopiero o 9.15 (3 kanapeczki z chebkiem pełnoziarnistym, papryką i szynką drobiową plus kawa z mlekiem)
P.S. Dziękuje bardzo bardzo za komentarze, Jesteście dla mnie taką siłą jak siła asymilacyjnia dla procesu wiązania dwutlenku węgla w procesie fotosyntezy :D
Pozdrowienia i WALCZYMY !!!!
janiaa
16 marca 2012, 19:37Gratuluję kolejnego zdanego egzaminu! A synkowi zdrowia życzę.
trouble18
16 marca 2012, 16:51gratuluje piąteczki ;)
mrooveczka
16 marca 2012, 11:56Gratuluję dobrych ocen:)! Dla mnie to ty jestes na prawdę niesamowita:). Świetnie sobie ze wszystkim radzisz, motywujesz mnie:). Pozdrów synka, niech szybciutko wraca do zdrówka:*.