W piatek jeszcze trzymalam diete, ale dowiedzialam sie ze wyjezdzamy. Kolacji nie bylo, ale za to po dotarciu na miejsce bylo piwko - raczej dwa duze ;-) Do piwka oczywiscie kilka herbatnikow i paluszkow. To maly pikus w porownaniu co dzialo sie w sobote !!!
Rano zeszlam na sniadanie i zamowilam jajecznice z dwoch jajek. Dodatkowo byla z jakas wedzonka. Zjadlam jeszcze dwie kanapki z pysznym pieczonym pasztetem i popilam to wszystko duuuuza iloscia kawy z mlekiem i cukrem.
Wcale nie zalowalam - bylo pyszne !
Na drugie sniadanie zjadlam tylko pol jablka - wiecej nie moglam
A obiad byl tez szatansko dobry i kaloryczny. Zajadlam ogromniastego kotleta z piersi z kurczaka oczywiscie w panierce, do tego ziemniaki polane tluszczem (ich zjadlam malo) i strasznie duzo surowki z bialej i czerwonej kapusty. Byl jeszcze deser - hihihihi tez nie odmowilam
Pilam goraca herbate z cytryna i cukrem i zajadalam sie boska szarlotka z kruszonka. Dawno tak dobrego ciasta nie jadlam - mniam, mniam.
Po powrocie odwiedzilam jeszcze na kilka minut kolezanke i nie obylo sie bez kawy. Ona to potrafi robic pyszne kawusie. Takie wymyslne z pianka i roznymi przyprawami - tym razem krolowal cynamon. Bylo tez duzo mleka i cukru. Zapomnialam o herbatniczkach do tej kawy - tez kilka pochlonelam ;-)
Za to kolacji juz nie jadlam.
A cwiczenia (stepper i A6w) - nawet nie pomyslalam o nich. A6w zaczne od poczatku, ale za kilka dni. No moze jutro - zobaczymy ;-)
No i przyszla niedziela. Jak co rano podreptalam godzinke na stepperze (60 min = 5000 kroko = 718 kalorii) i caly dzien trzymam sie diety. Chociaz mi ciezko. Bardzo ciezko. Mysle o tych pysznosciach z dnia poprzedniego i jestem glodna !!!
I to byl super sprawdzian dla mojej psychiki. Jak konczylam pierwszy miesiac diety tak sie cieszylam ze nie mysle o jedzeniu i juz myslalam ze bedzie z gorki. A tu guzik. Ten jeden dzien pokazal mi ze powrot do narmalnego jedzenia w normalnych porcjach jest jeszcze nie w moim zasiegu. Jak widze pyszne jedzenie i mam je jesc, nie jestem w stanie w polowie sobie odmowic. Gdybym teraz porzucila diete efekt jo-jo murowany. Mysle ze w dwa tygodnie bym nadrobila z nawiazka to co stracilam w miesiac.
Wnioski:
Jeszcze sporo czasu musi uplynac abym zmienila swoje nawyki zywieniowe.. Jak na razie jestem niebezpiecznym obrzartuchem i lakomczuchem. Hmmm nie mam nawet wyrzutow sumienia. Jest bardzo zle ze mna :-D
agatkaZ
21 grudnia 2008, 02:24fajnie że cię znalazłam bo jesteśmy podobne do siebie figurami ,ja też mam 158cm ,a waga to na razie 67kg.I cały czas walczę aby dojść do mojej starej wagi 55-53 kg.Zle się czuję z tą wagą bo zawsze ważyłam poniżej 60kg . 5 lat temu po urodzeniu córki ważyłam 59kg .W domu mam stepper ale mi się popsół i muszę go naprawić bo lubię na nim ćwiczyć .Ok kończe życze powodzenia ,będę do ciebie zaglądać jak ci idzie ,może i ja dam radę.:)
elik7
2 grudnia 2008, 00:26<img src="http://images37.fotosik.pl/36/1e849c12352c04e6.jpg" border="0" alt="darmowy hosting obrazków"/>
simona111
1 grudnia 2008, 13:34dobrze ze masz swiadomosc ze mozna szybko wrócic do starych nawyków ja stosowałam MERIDIE 15 i mi pomogła ale trzxeba ja stosowac conajmniej 3 mies zeby nauczyc sie prawidłowo odzywiac pamietaj zawsze mozna sobie odmówic niektórych rzeczy ja miałąm zawsze koło siebie obrana marchewke i wode jak miałam ochote sobie podjesc to jadłam ja ma mło kcl i jest syta w połaczeniu z woda dasz rade tylko jak masz wybór potraw to wybieraj tylko te co sa mało kcl uwierz ze tak idzie tylko trzeba chciec nie pozwul zeby zarcie toba zadziło to ty masz miec kontrole nad zarciem a nie one nad toba!!
wieslawatokarska
1 grudnia 2008, 09:38alicja75 nie musisz wracać do początku możesz kontynuować to dalej jak chcesz to cofnij się o jeden dzień .Życzę powodzenia i będę trzymała kciuki za Ciebie.