Nie będę się ważyć codziennie. Koniec- za bardzo mnie demotywuje brak spadku wagi a przecież wiem, że nie będzie codziennie w dół. Niby wiem ale kusi, żeby sprawdzić. Koniec. Raz w tygodniu- zakładam, że to będzie poniedziałek rano.
Od dwóch dni męczę skakankę. Chwilowo pożyczam od dzieci i jest trochę za krótka, ale już zamówiłam taką dla dorosłych- powinna do piątku przyjść.
Na razie 4 serie po 50 skoków (jakoś nie umiem tego robić na czas- wolę sobie policzyć niż zaglądać co chwilę na telefon) i mam dość. Nie próbuję za bardzo forsować więcej- mam nadzieję, że kondycja z czasem się poprawi.
Zdecydowanie wolę basen. Nienawidzę uczucia spocenia. Ale niestety- na basen mogę sobie pozwolić najwyżej raz w tygodniu.
Nowakrasnoludka
20 lipca 2017, 17:47Ważenie raz w tygodniu dobra decyzja :) Podziwiam za skakankę ja się boję o stawy, kręgosłup już zaczyna boleć a co dopiero po skakance. Trzymam za Ciebie kciuki i obserwuje efekty!
alraunaaa
20 lipca 2017, 18:01Nie jest źle. Nie forsuje się za bardzo więc mam nadzieję, że stawom nic nie będzie:)
Domdom89
20 lipca 2017, 17:05Skakanka brzmi fajnie. Tez mam w domu, moze ja odkurze ;P
alraunaaa
20 lipca 2017, 18:01Spróbować warto:)
aniloratka
20 lipca 2017, 12:02waz sie raz na tydzien, tego samego dnia, najlepiej rano przed sniadaniem i fajnie jeszcze jak by to bylo po "spuszczeniu balastu" haha
alraunaaa
20 lipca 2017, 12:50To wiem, z samego rana przed jedzeniem bo w ciągu dnia waga też skacze jak chce :)