Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:)


Dzisiaj mialam fatalny dzien caly dzien w drodze.
Z dzieckiem od lekarza do lekarza. Ma zapalenie oskrzeli juz prawie 3 tygodnie kaszle. Musieli mu zrobic przeswietlenie pluc ale na szczescie sa czyste. W czwartek znowu na badanie krwi.
Bylam tez kupic nowy wozek dla niego bo stary diabli wzieli. Te babki przy kasie nie odczepili od wozka czipow ( byly 2 sztuki ) i co weszlam do innego sklepu to mi dzwonilo przy wejsciu. Ale sie wstydu najadlam bo mysleli ze cos ukradlam. Poszlam z powrotem tam gdzie go kupilam i odczepili tylko jeden czip o drugim wtedy nie wiedzialam i co sie okazalo pipalo mi potem znowu i powtorka znow musialam jechac z powrotem. Ale to tylko ja mam takiego pecha.
Na dodatek po powrocie do domu poklocilam sie z moim facetem. On jest strasznie obrazalski nic nie wolno mu powiedziec zaraz jest zly i wtedy ze mna zrywa. Powolí zaczyna mnie to wkurzac w koncu ja zrobie prawdziwy koniec bo ilez idzie.
Ach tak tylko gadam bo nie potrafie bez niego zyc. Ogolnie jest w porzadku nie moge az tak narzekac tylko te obrazanie o byle psinco.
Ale jedna dobra wiadomosc stanelam przed chwila na wadze i co widze...
waga idzie w dol.jaka jestem szczesliwa mam 108,3 kg.
Normalnie waze sie rano na czczo wiec napewno jutro bedzie jeszcze mniej,
a w czwartek obowiazkowe wazenie wiec jestem na dobrej drodze.
A co u Was kochane? Jak wam idzie?