Waga wreszcie doszła do siebie po weekendzie u rodziców a już się szykuje kolejny z okazji dnia matki. Nie będzie dietetycznie - to już jest pewne.
Wszyscy w domu się odchudzają, a jednak jak przyjeżdżam to zwłaszcza babcia dostaje przysłowiowego kota. Tak bardzo chce mi dogodzić, że prośby o ugotowanie czegoś lekkiego (i małego!) puszcza mimo uszu. Ostatnio z takiej prośby zamiast zupy wyszedł dwudaniowy obiad, ciasto i wałówka do domu. Jestem jej wdzięczna, dlatego jem, ale w myślach mam ile potu kosztowało zrzucenie 1 kg, który po takim obiadku przybędzie. Kijem Wisły nie zawrócisz i ja się pogodziłam z takim stanem rzeczy.
Nie ma wymówek - trzeba pracować mocniej.
zielona_glinka
25 maja 2018, 16:39Hej, jestem Ola, gratuluje sukcesu na wadze :) powoli do przodu, trzymaj sie jutro na dniu matki, pamiętaj o jakie marzenia walczysz :)
CzasNaDiete
23 maja 2018, 22:06Ach te kochane babcie. ^.^