Matko święta.. waga stoi jak szalona. Ostatnio dieta nie jest jakaś super, ale też nie jest najgorsza przecież. Uświadomiłam sobie, że ostatnio mam mało ruchu. Jak to cholera jest, że albo trzymam w miarę czystą miche albo ćwicze i jem co popadnie. Obie metody przynoszą słabe rezultaty więc czas i trzymać miche i się więcej poruszać. Jak dobrze, że zaraz wakacje.... Niby praca ta sama ale jakoś tak więcej się chce.
Wczoraj podjechałam na bazarek i upolowałam pyszne poziomkowe truskawy, słodkie czereśnie i maliny. Była wyżera. Oj była. I to wszystko w przystępnej cenie! Mój wewnętrzny Janusz uwielbia bazary....
wczoraj
śniadanie: dwie kromki gruboziarnistego z masłem i wędliną drobiową
II śniadanie: duży jogurt nat. banan, pomarańcza, odżywka białkowa
obiad: 100 g kurczaka, pół torebki kaszy bulgur, młode warzywa na maśle
kolacja: pół pizzy z biedronki do meczu, talerz mix owoców
dziś
śniadanie: koktail z jogurtu nat i truskawek
II śniadanie: napój proteinowy
obiad: pół torebki kaszy, warzywa na maśle
kolacja: botwinka z jajkiem, ogórki gruntowe z solą