Dawno nic nie pisałam, choć nie ukrywam, że nie raz chciałam, ale brak czasu i to zwłaszcza w pracy daje o sobie znać... Jakbym w pracy miała mieć czas na coś innego niż... praca. A w domu nie sięgam do komputera...bo po 8 godzinach siedzenia przed kompem w pracy jest to ostatnia rzecz jakiej mi się zachciewa w domu. Ale mój mąż to już zupełnie co innego...informatyk...i tzw. syndrom "zboczenia zawodowego"...w pracy 8 godzin przed komputerem i w domu pewnie nie wiele mniej... masakra... Moja waga na razie stanęła w miejscu i mam lepsze okresy i gorsze. Po tym jak zmieniłam pasek na 68,8kg waga była też i mniej łaskawa, bo pokazała i 70kg, ale w sobotę się ważyłam i znowu pokazała 68,8kg także żadnych ruchów na pasku nie wykonuję póki co. Ale nie ukrywam, że trzymałam ostry rygor w zeszłym tygodniu...najgorsze są weekendy, bo zawsze nas ktoś odwiedza, albo my jesteśmy u znajomych, a w towarzystwie tak wszystko smakuje...o zgrozo. No cóż trzeba się wziąć w ryzy i tyle a nie biadolić nad sobą. W zeszły poniedziałek kupiłam sobie sukienkę.... śliczną, bez rękawków, z tyłu i przodu dekolt w serek, tak bardzo mi się spodobała, że musiałam ją kupić choć tak naprawdę nie mam póki co okazji, żeby ją założyć. Ale tak sobie pomyślałam, że może też będzie to dobra motywacja do gubienia pozostałych kilogramów, zwłaszcza, że sukienka w tej chwili leży jak szyta na miarę, więc mały luz się przyda. Będę musiała się zważyć w tym tygodniu, a troszkę się boję, ale może nie będzie tak źle... przecież jeść też coś muszę, a nie ukrywam, że w zeszłym tygodniu troszkę pościłam i choć wiem, że to wcale do końca nie jest zdrowe i mądre to jakoś tak wyszło, ale się opłacało. Teraz też muszę wprowadzić zwiększony rygor żywieniowy, żeby ruszyć do przodu... póki co marzy mi się 67kg.... do przyszłego piątku chciałabym osiągnąć ten cel...no ale... a w ostateczności do 15-go listopada...3majcie kciuki... Pozdrawiam
KaVes
30 października 2012, 19:02Ja ostatnio kupiłam 2 bluzeczki w mniejszych niż moje rozmiarach żeby mieć lepszą motywacje ;) Powodzenia
malaczarna28
30 października 2012, 14:38A o ćwiczonkach nic nie myślałaś. To i by co nieco mozna było zjeść. Człowiek żreć musi :))) Pozdrawim Danka :))