Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
18 grudnia...równo 3 miesiące do startu w
półmaratonie...


...który odbędzie się 18 marca 2018 roku w Krakowie. A więc przygotowania czas zacząć... Po wczorajszym biegu stwierdzam, że źle nie jest i to mimo ponad trzytygodniowej przerwy w bieganiu. 10 km zrobiłam w czasie 58,42 min, a 12,9 km w czasie 1,16,47 ...źle nie jest, ale nie na tyle dobrze, żebym mogła na chwilę obecna liczyć na pokonanie dystansu 21 km w czasie 2 godz. Nie wiem czemu, ale cały czas jestem pełna optymizmu i wierzę, że mimo wszystko tego dokonam. Trzy miesiące to jednak sporo czasu. W sobotę widziałam nawet kawałek trasy, którą będę biegła... no jaram się tym bardzo i przepraszam za mój monotematyzm, ale mam w sobie tyle energii i optymizmu, że najchętniej już dzisiaj bym przebiegła ten półmaraton. Wiem też, że w dniu startu będę przeklinała samą siebie, że wpadłam na ten durny pomysł, ale jeśli nie będę sobie stawiała nowych celów, to będę stała w miejscu i nie zrobię żadnego progresu...

Jest spora szansa, że do końca tygodnia odzyskam salon i tym samym miejsce do ćwiczeń, bo raczej możliwości biegania w tygodniu nie będę miała...najwcześniej w sobotę, a energia mnie roznosi...choć w domu mam cały czas co ogarniać i co robić.

Remont mnie nie stresuje w ogóle... może dlatego, że robi mi go mój brat i nie drażni mnie, że siedzi mi obcy człowiek w domu. A przynajmniej jestem pewna, że solidnie będę miała wszystko zrobione. Poza tym gdybym nie miała znajomości, to na remont mieszkania pewnie mogłabym liczyć przy dobrych wiatrach dopiero w drugiej połowie przyszłego roku. Wiem też, że koszty tego remontu będą większe niż planowaliśmy, bo początkowo miał to być remont kosmetyczny, a teraz wychodzi na to, że skoro jedno robimy to trzeba zrobić też i drugie. Początkowo mieliśmy zmienić podłogę tylko w przedpokoju,a teraz już w całym mieszkaniu... i tak cały czas... łazienki  mieliśmy w ogóle nie ruszać, a okazało się że skoro już i tak mamy rozwalone mieszkanie to trzeba zrobić wszystko co się da za jednym zamachem... Ja i tak zrobiłam się wyjątkowo oszczędna i nie kupuje żadnych ubrań i żadnych zbędnych kosmetyków...jedynie kupiłam w tym miesiącu dwie pary butów, ale wierzcie mi mogłam się powstrzymać...ale to buty na wiosnę i lato... z przeceny i to sporej, więc stwierdziłam, że skoro i tak będę musiała coś kupić, to teraz przynajmniej trochę zaoszczędzę. Znalazłam jeszcze jedne piękne sandały, na widok których oszalałam i wiem, że je mieć muszę, ale najwcześniej kupię je w styczniu po wypłacie... wiadomo kasy brak...

Musze sobie też wymyślić jakiś super prezent w nagrodę po przebiegnięciu półmaratonu, jako dodatkową motywację, a co...

Podobny obraz

  • Sunniva89

    Sunniva89

    20 grudnia 2017, 15:42

    Polmaraton -swietne wyzwanie trzymam kciuki za przygotowania.

  • NaDukanie

    NaDukanie

    19 grudnia 2017, 08:18

    Wow, uwielbiam takie wpisy od ciebie. Pewne optymizmu, wiary w siebie i we własne możliwości. Super. Czy jesteś monotonna? Nie sądzę, raczej ustawiłas myślę na konkretny cel i o nim myślisz. To bardzo fajne. Nawet remont cie cieszy, co widać i czuć z wpisu. Bardzo dobrze,tylko patrzeć jak się skończy. A ty sądziesz w fotelu czy na kanapie i popatrzysz jak ładnie :) Pobieram trochę energii od ciebie i wrócę do ćwiczeń po świętach. Zaczyna brakować mi ruchu. Miłego dnia :)

    • am1980

      am1980

      19 grudnia 2017, 09:51

      rzeczywiście bardzo się wkręciłam w ten półmaraton...czuję że mam moc, że energia mnie rozpiera, mam cel i motywację dzięki temu, że i schudnę i poprawię swoje wyniki, dzięki temu też łatwiej mi odstawić słodycze i trzymać się w ryzach;))) ps. marzę o chwili kiedy będę mogła usiąść z kawą i książka w fotelu i cieszyć się moim wyremontowanym mieszkaniem, mój mąż nawet zapytał mnie wczoraj czy będzie nam się chciało teraz jeździć tak często skoro będziemy mieli takie ładne mieszkanko... na chwile obecna to chyba nie będziemy mieli za co, bo wszystkie nasze oszczędności pochłonie remont...ale na pewno jakiś fajny urlop sobie zorganizujemy w przyszłym roku;))) pozdrawiam gorąco...

    • NaDukanie

      NaDukanie

      19 grudnia 2017, 12:51

      Będzie Ci się chciało. Miłość do " urlopowania " nie mija. Wiem coś o tym... Zakup domu to spory wydatek a i tak z mężem jak oglądaliśmy nasze zdjęcia z Ibizy to patrząc na siebie głupie uśmiechy i " Ah Chociaż na weekend się skoczy we wrześniu " Hahaha to się ma w duszy i sercu :)

    • am1980

      am1980

      19 grudnia 2017, 13:19

      Pewnie, że będzie nam się chciało, ja to już bym gdzieś chętnie leciała, nawet śmialiśmy się, że zamiast pieniądze na remont przeznaczymy na super wycieczkę w ciepłych krajach...mój mąż cały czas przegląda super okazje i kusi, że może jednak jakiś krótki urlopik sobie strzelimy i ledwo go powstrzymuje... najpierw remont, na który i tak pieniędzy braknie...a może do września uzbieramy jakaś kasę na fajny urlop... a tak swoją drogą to mogłabyś pracować w KGB taka konspirantka z Ciebie...brawo!

    • NaDukanie

      NaDukanie

      19 grudnia 2017, 14:10

      My lecimy w lutym do Polski na 5 dni i na 4 dni do Malagi. Mamy nadzieję, że do tego czasu dom już będzie nasz. Już nie mogę się doczekać, bo znowu uda nam się załapać na Hiszpanii Karnawał czyli parada e mieście i zabawa. Zobaczymy jak to będzie :) Moja droga, jakby mój mąż szukał okazji w necie, to bym go nie zatrzymała... Niech szuka. Kupuje i jedziemy :) Ale u mnie w związku to ja jestem " Centrum Logistyczne Biura podróży " a mąż " Department finansów i autoryzacji " hahahaha

  • liliana200

    liliana200

    18 grudnia 2017, 13:32

    Wszystkie ładnie pięknie ale ten smog w Krakowie to chyba by mnie dobił. To jeszcze sezon grzewczy i pełno dymu się nawdychasz. To taki jeden minus jaki widzę. No ale życzę powodzenia. Mnie to chyba już nic ani nikt nie przekona do biegania. Spróbowałam raz i wystarczy. Dwie lewe nogi i dupa za ciężka.

    • am1980

      am1980

      18 grudnia 2017, 13:36

      Jak biegam u siebie mam to samo, może nie aż tak bardzo jak w Krakowie, ale jednak... no cóż nie mam zamiaru siedzieć całą na zimę na dupie i nic nie robić ...a zbieganiem tak już jest, że albo pokochasz albo znienawidzisz...nie ma pośredniej opcji...pozdrawiam

    • liliana200

      liliana200

      18 grudnia 2017, 18:50

      Nie mówię żebyś siedziała całą zimę na dupsku bo chyba nie o to chodzi. No niestety chyba z każdym sportem tak jest albo pokochasz albo znienawidzisz.

    • am1980

      am1980

      19 grudnia 2017, 07:34

      Domyślam się o co Ci chodziło, ale do mnie argument o smogu nie przemawia, bo przecież jakoś ludzie w Krakowie żyją, pracują, dzieci chodzą do szkoły i to mimo wszechobecnego smogu, więc jak spędzę pół dnia w Krakowie to myślę, że nie nic mi nie będzie...a chodzi o to, żeby każdy znalazł dla siebie taką aktywność, która sprawia mu przyjemność, mimo że sama lubię biegać to nie twierdzę, że jest to lek na każde zło i że najlepszy sport na świecie i nic innego poza bieganiem nie ma prawa bytu...wierz lub nie nie jestem typem, który cały czas by nawijał o bieganiu, wręcz odwrotnie jak mnie znajomi pytają o coś to odpowiadam zdawkowo tak lub nie, w ogóle nie ciągnę tematu, bo o ile lubię biegać to nie lubię już na ten temat rozmawiać, vitalia to chyba jedyne miejsce gdzie mi się tak język rozwiązał na ten temat...ale już koniec...buzia na kłódkę...miłego dnia, pozdrawiam;)))

  • liliana200

    liliana200

    18 grudnia 2017, 13:26

    Komentarz został usunięty

  • aniapa78

    aniapa78

    18 grudnia 2017, 11:56

    Masz bardzo fajny czas na 10km i wierzę, że przebiegniesz półmaraton poniżej 2 godz. Zawsze tak jest przy remontach, że wychodzi więcej niż planowaliśmy ale robimy to na lata. Też kocham bieganie za to wszystko:)

    • am1980

      am1980

      18 grudnia 2017, 12:05

      Aż sama nie mogę uwierzyć, ze uważałam kiedyś bieganie za głupotę i bezsensu, to mąż mnie namawiał żebym spróbowała...a teraz nie mogłabym już bez biegania żyć, też sobie tłumaczę że ten remont będzie na lata i sam remont mnie tak nie przeraża jak jego koszt niestety, moi rodzice już się sporo dołożyli, niestety teściowie nie wykazują takiej inicjatywy choć ich stać, ale mimo wszystko liczę, że mąż jakoś wysępi te pieniądze, bo w przeciwnym razie będziemy musieli pożyczyć...to mnie najbardziej przeraża;)))