I nie chodzi o to, że jestem gruba. Przepraszam otyła. Grunt to uświadomić sobie pewne kwestie. Dawniej gdyby ktoś miał czelność powiedzieć mi, że jestem otyła pewnie pod wpływem mojego wzroku padłby trupem;) Ale BMI nie kłamie...Także:
Mój cel na najbliższe dni to mieć nadwagę!!!
I będę szczęśliwa z moja nadwagą, bo to duży krok do sukcesu.
Małymi krokami do celu.
Zawsze byłam lubiana (nie ma jak skromność). Szczególnie przez kilogramy. Zawsze do mnie wracają i jeszcze zabierają kumpli...
Nikt mi z tego powodu raczej nie dogryzał, ale często wmawiano mi ciążę. Tak często, że dziwię się, że jej sobie nie uroiłam;) Sąsiadka musiałaby mnie zabrać do weterynarza razem ze swoją suczką, bo ona biedna ma ten problem. Wracając jednak do ciąży oto kilka opowiastek z życia wziętych. Może na poprawę humoru;)
1. Osiedlowy sklep, wracam z kursu na prawo jazdy i miałam dziką ochotę na coś słodkiego.
-20 dkg ciastek z adwokatem poproszę.
-Ale one są z alkoholem.- odpowiada uprzejma pani.
-Jazdę już miałam, więc mogę pić:)
-Jazda jazdą, ale dziecko w drodze.
-Słucham? Przecież ja nie jestem w ciąży.
-Jak to nie? Przecież Pani tak przytyła.
-Zdarza się.-odpowiadam, bo szok nie pozwala mi na tłumaczenia.
-No, bo my już tak sobie na osiedlu gadałyśmy, że brzuch rośnie a chłopa nie widać. A takie to grzeczne dziecko z Pani było.
Pamiętajcie-osiedlowy sklep to najlepsze źródło informacji:)
2. Idę do lekarza, podchodzę do rejestracji i pytam o doktora. Pani informuję, że limit wyczerpany i zaprasza w przyszłym miesiącu. Po czym podnosi wzrok znad papierów i każe mi siadać. Wykonuje telefon i mówi:
-Panie doktorze wiem,że już nie ma miejsc, ale przyszła pacjentka w zaawansowanej ciąży i nie wygląda najlepiej.Dobrze. Dziękuję.
Prosi o nazwisko, podaje kartotekę i mówi:
-Proszę do pokoju 103, doktor już na Panią czeka.
Pamietajcie- czasem brzuch może pomóc w słusznej sprawie;) (ale i tak warto się go pozbyć!!!)
A mówią, że NFZ nie dba o pacjenta;)
3. Wracam do domu z zakupami. Czasy kiedy z powodu nieleczonej tarczycy czułam się fatalnie, więc nawet torby sprawiały mi problem. Przystanęłam, żeby odpocząć. Obok mnie zatrzymuję się pani ok. 50 lat.
-Wszystko w porządku? Może pomóc?
-Dziękuję bardzo wszystko dobrze, dam sobie radę.
Na to oburzona Pani odpowiada:
-Swoją drogą fajnego ma Pani chłopa. Biedna w ciąży toboły dźwiga a on pewnie z jajami przed telewizorem leży. Do czego to doszło. Zostawić gnoja, bo nic dobrego z niego nie będzie.
-Droga Pani ciąża to nie choroba.
Zabrałam zakupy i szybko się oddaliłam.
Swoją drogą chłop, którego nie mam to straszny drań.
Dobrze, że są jeszcze osoby które znają się na życiu i chcą pomóc w Twoim;)
Mam dystans do siebie i z jednej strony mnie to bawiło, a z drugiej nie ma co ukrywać trochę irytowało i bolało. W akcie desperacji zaczęłam mój brzuch nazywać Gabrysiem;) Nie rozumiałam jak można mylić otyłość brzuszną z ciążą. Aż do dziś. Tak z nudów zmieniłam sobie moją vitalijną sylwetkę na widok z profilu. I klapki mi opadły. Matko Święta, wyglądam jakbym szła na porodówkę. I w rzeczywistości też tak jest. Moja zimowa oponka jest większa od biustu (a do małych on nie należy).
Czas zmienić ogumienie na letnie;D
Dziewczęta z uśmiechem od ucha do ucha
gubimy paskudnego brzucha!!!!!!!!!!!!!!
kaba2000
2 lutego 2022, 03:05Nawet nie wiesz jak się uśmiałam.Az przeczytałam prawie cały pamiętnik.Mam ten sam problem i wagę podobna do Twojej.Wlasnie ten ogromny brzuchol i nawet miałam zabawna sytuację w autobusie kiedy starsza pani wstała i ustąpiła mi miejsce.No cóż trzeba się brać za siebie bo wiosna za pasem.Gubimy brzuszki i wkładamy mniejsze ciuszki.Pozdrawiam.
balbenia
2 lutego 2013, 11:04Trzymam kciuki:)
Milena.milena1
1 lutego 2013, 03:42To koncowe powiedzonko swietne :-D A co do pierwszej historii z osiedlowego sklepu to naprawde sie usmialam :-D Nie przejmuj sie tym, ludzie to czasem sa niemozliwi............. Pozdrawiam I trzymam kciuki za Ciebie :-)
pieroszek1
1 lutego 2013, 01:32Nic się nie martw, ćwiczenia z czasem uzależniają, uwalniają endorfiny i CZUJESZ SIĘ SZCZĘŚLIWA, wprost zacznie Ci to sprawiać przyjemność. Za to nie ma nic fajnego w burczącym brzuchu, albo ochocie na ciastka, której nie możesz zaspokoić :/ Ale dasz radę ogarnąć i dietę i ćwiczenia, szczególnie że byłaś u dietetyka, wróżę Ci kochana, że przed Toba chuuudziutkie lata! Damy radę!
okragla87
1 lutego 2013, 01:13Piękne nastawienie - powodzenia! :)
ajusek
1 lutego 2013, 01:12hehe z takim dystansem do siebie to będziesz ładnie i zdrowo gubić kilogramki:) tak coś czuję. Wiesz, moze to i irytujące jak Ci ciąże wmawiają, ale z drugiej strony jak mi się kiedyś nagle przytyło, to się zastanawiałam czy by tej ciąży nie posymulować :)
nutellowaMuffinka
1 lutego 2013, 00:51razniej, to fakt :)
pieroszek1
1 lutego 2013, 00:45Buhahahahaha, prawie posikałam się ze śmiechu!!!! Bardzo zabawnie to wszystko opisujesz! POWODZENIA W DIETCE:)
nunnyy
1 lutego 2013, 00:43ja się uśmiechnęłam czytąc Twoje historyjki, ale masz rację tutaj nie ma się z czego śmiach, choć ja podobnie jak Ty często żartuję z mojej wagi, ale chyba tylko dlatego, ze tak jest mi czasem po prostu wygodniej :)
nutellowaMuffinka
1 lutego 2013, 00:41no pewnie, że gubimy :)