Zmieściłam się w 1673 kcal, aczkolwiek do zdrowych kalorii one nie należały... Ale się zmieściłam.
śniadanie: pieczywo chrupkie z kiełbasą krakowską i serkiem bieluch, jajko, sałata lodowa, brokuły, pomidor, suszony pomidor, ogórek, maggi- 337 kcal
2 śniadanie: tarczyn śliwkowy- 129 kcal
obiad: .... 510 kcal
podwieczorek: ..... 510 kcal
kolacja: dorsz z marchewką, brokułami, papryką i ziemniakiem- 178 kcal
A tu ja z moimi obiema szczurzycami :)
jamay
25 stycznia 2016, 15:04Współlokatorka miała kiedyś szczurki. tak się przyzwyczaiłam, że to zwierze domowe, że jak gdzieś widziałam we Wrocławiu przy fosie na przykład, to nie mam odruchu "fuj, aaa, uciekać" jak inni hehe. Szczurek jjak szczurek :P
ameliakluska
25 stycznia 2016, 16:33dokładnie. A ile osób u mnie wyleczyło się z obrzydzenia do szczurów! Trzeba chwilę potrzymać na rękach i uprzedzenia do nich momentalnie znikają ;)
angelisia69
25 stycznia 2016, 14:43a czemu obiad i podwieczorek bez nazwy :P jestem ciekawa co podjadlas.Szczury piekne i madre stworzonka
ameliakluska
25 stycznia 2016, 16:32bez nazwy, bo niestety były to butelki wina :P Pojechaliśmy w gościnę do znajomych mojego faceta, a tam nie ma, że nie piję, bo by mi dupę truli do skutku :P