U mnie wiosennie :)
Dieta ok, do tego stopnia, że wczoraj więcej wody
wypiłam niż zamierzałam. Doszłam również do wniosku, że z tą wodą to nie
głupi pomysł. Dzięki niej nie chce mi się jeść - szok! Brzuch mi trochę
jakby się bardziej napięty zrobił, czyli chyba tracę wodę, choć dziwnie
to brzmi bo pije jak wielbłąd.
Poddałam się diecie w pełni.
Dosłownie.
Czuje się jak taki mały piesek, który karcony robi co pan
każe. U mnie tym panem jest mój mózg, nie dający dojść do głosu pokusie.
Nawet dziecko po wczorajszym moim zauważeniu, że "mama jest na
diecie" przyszło memląc czekoladę gorzką i mówi do mnie "tobie mamusiu
nie daje, bo wczoraj mówiłaś, że się odchudzasz" Wsparcie w córce mam,
co mnie cieszy bardzo :)
Wieczór był dość ciężki bo spięcie z mężem
miałam i odruch był by do lodówki się udać - serio, zupełnie odruchowo
zamierzałam się nażreć, ale w mózgu część odpowiedzialna za odchudzanie
szybko się zorientowała co jest grane i krótka analiza, że jak odrobinę
zjem to popłynę, więc zniechęcona jabłko ponad normę zjadłam.
Doszłam do
wniosku, że gdybym ja męża nie miała to bym była chuda...
W końcu przed
nim 53kg ważyłam
Żeby nie było, że tylko piszę o tym, że na diecie to wstawiam menu od niedzieli. Wiem jak wielkie są braki, czego za dużo ale chcę utrwalić nawyk 3posiłków dziennie a potem zmodyfikuje i ujmę chleba, dodam warzyw itp. Póki co jem co lubię ale rozsądne ilości i nie podjadam, a to już sukces jak na moje ostatnie poczynania
Nie chcę jeść 5 razy bo łatwiej mi jeść 3 a więcej.
O sporcie póki co tylko myślę, ale chcę dać czas organizmowi na dostosowanie się do NOWEGO
W ogóle to Wam powiem, że załapał jakiś trybik i jestem bardzo nastawiona na sukces, tak bardzo, że aż dziwię się czemu wcześniej nie mogłam tak zwyczajnie przestać żreć, mimo prób. Dziwne stworzenie ze mnie.
Długo nic a nagle bach i wskoczyłam na tory i zamierzam pędzić z odchudzaniem bez zatrzymywania się na przystankach, które kiedyś często u mnie były.
Kurcze od końca 2011 roku waga oscylowała w granicach 92- 96,5kg i myśl, że niedługo będę mniej ważyć niż przez te w sumie 2lata z hakiem sprawia, że czuje MOC
Ależ głuptas ze mnie
Mam małego pieska od tygodnia i sika na potęgę, już nie mam sił do niego. Jak nauczyć go czystości? POMOCY! W grudniu nasz 7letni piesek poszedł w siną dal i nie wrócił. Po opłakaniu go przez całą rodzinę mamy nowego ale wkurza mnie że robi gdzie popadnie. Nie nadążam z nim latać na dwór
No nic, bo się rozpisałam jak szalona dziś, ale to przez tę MOC jaką odczuwam. Dzielę się nią z Wami, łapcie:
11.II.214
śniadanie: jajecznica z 2jaj +kromka chleba
kawa z mlekiem
kawa z 2,5 łyżeczki cukru
obiad: ziemniaki + wątróbka drobiowa+ sos + sałatka z ogórka z cukinią z piwnicy
kolacja: 2 kanapki z szynką i paprykarzem
jabłko
Piecie: 9szkl wody = 2,25l
10.II.2014
śniadanie: 2 kanapki z szynką i almette
kawa z mlekiem
kawa z 2,5 łyżeczki cukru
obiad: zupa szczawiowa z jajem
kolacja: 2 kanapki z paprykarzem i szynką
picie: 8szkl wody = 2l
09.II.2014
śniadanie: kromka chleba+ 2 jaja na twardo+ łyżka sosu z majonezem + kawa zbożowa z mlekiem
- kawa z 2,5 łżeczki cukru
obiad: makaron + leczo z filetem z kurczka
kolacja: kanapka z jajkiem i kanapka z szynką
picie: 4szkl. wody = 1l
Papatki
gkraft
12 lutego 2014, 20:58a czym inhalujesz dziecko - samą solą fizjologiczną ??
fukyn
12 lutego 2014, 19:43fajnie jak 'trybiki' załapują :) co do pieska.... ja akurat przeciwna jestem wsadzaniu pyszczka w odchody (jakiekolwiek). Efektem jest zazwyczaj robienie... w miej dostępnych miejscach :( głupio potem taką 'niespodziankę' znaleźć :) Być może szczeniak po prostu potrzebuje częściej na dwór. Jak dzieci - one po prostu mają mniejszy pęcherz :) pzdr. i życzę samozaparcia z psem :)
Mycha1805
12 lutego 2014, 18:42Najwazniejsze, ze jest pozytywne nastawienie :) a co do psiaka... jak zrobi siku to od razu, nie po fakcie bo to wazne za kazdym razem wkladaj mu pyszczek w siuski, a na pewno sie nauczy. stary niezawodny sposob. Jak zrobisz to pozniej to nie bedzie wiedzial dlaczego mu maczasz pyszczek. pozdrowionka :)
kasitaa
12 lutego 2014, 16:39Piękne menu:) Tylko powoli, nienerwowo i troszkę mniej cukru do kawy! Przyganiał kocioł garnkowi;) Ja też słodzę na potęgę;) ale nie wszystko na raz, lepiej powoli . Powodzenia!
Sylwusia21
12 lutego 2014, 14:49Pędz kochana, pędz:) Tak egzamin na studiach, żeby było zabawniej ostatni:/
gilda1969
12 lutego 2014, 13:27Trzymam kciuki:)
gkraft
12 lutego 2014, 13:12życzę powodzenia ;-)