Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Podwórkowo


Mąż obudził mnie zasłanianiem rolet, żeby nie wstać za wcześnie :| yh.

Wczorajszy dzień był wspaniały. Na dworze spędziliśmy wspólnie jakieś 5h. Spacer, odpoczynek, spacer, obiad, ganianie za córą po ogródku... Poczułam się przez to o 10 lat młodsza. Ale od razu poczułam też jak mi źle. Ciężko się rozpędzić, zawalata jakaś jestem, pomijam że nie mam dobrego stanika-karmnika więc bar mi skacze przy każdej próbie skoku/biegu. Co ze mnie za kobieta. Ale szkoda mi wyrzucać pieniądze na stanik który z założenia za 2 miesiące będzie za duży.

Diety się trzymam. Tylko mnie mąż irytuje bo co chwila mi marudzi żezjadłby to czy tamto. No motywatorem to on nie jest.