Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
gdyby weekendów nie było


to bym pewnie była chuda :D no a na pewno chudsza niż jestem teraz. 

chociaż, przyznać się muszę, że pierwszy raz w życiu miałam zakwasy od tańczenia w szpilkach. Konkretniej w jednej z głów mięśnia czworogłowego uda (quadriceps femoris), czyli mięśniu obszernym bocznym ( vastus lateralis). Po wczorajszym wuefie dorobiłam się kilku kolejnych zakwasiątek, też w udach a do tego jeszcze w łapkach. lubię to. bardzo. taki ze mnie mały masochistek, hihi. jutro w planach basen i siłka - 10 km na ergo. to dopiero będzie zabawne. czas obstawiam na co najmniej 1,5h a kalorie mam nadzieję na 500 :D

zastanawiam się czy w piąteczek nie pójść oddać krwi. w sumie dawno nie byłam ;) i stracę pół kilograma, BUAHAAHHAAHAHA. taki żarcik.


staram się pilnować z jedzeniem...ale mam straszliwy problem ze wstawaniem, a co za tym idzie - z jedzeniem śniadań.a potem to już samo leci. no cóż. do sylwestra dam radę. chociaż jakieś 4 kg. to by było już milej..... bo z wysiłkiem się zaczynam lubić :D


xoxo, 
Anna.
  • #Kejti

    #Kejti

    26 listopada 2013, 22:00

    mam ten sam problem:) w weekendy nie potrafię trzymać się diety:( pozdrawiam