Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
7.09.2015r. - 93 kg


Przeważnie tak jest - kiedy podejmuję jakies wyzwanie albo stawiam sobie cel - nie idzie nic w dobrą strone.

W piątek waga - 92,50  kg - myslę sobie masakra, może coś z waga nie tak.... zobaczę co będzie w poniedziałek.

Przez wekend - najpierw córa słabości, jakies choróbsko, potem najmniejszy 2 dni z gorączką około 40st. , wczoraj wieczorem średni syn z bólem brzucha....

W efekcie cała sobota zmarnowana, tj. sprzatanie , gotowanie , prasowanie etc. zakończyłam grubo po północy. Niedziela spędzona leniwie, nie miałam siły na nic.

zatem wekend ruchowo - 0 % - zero procent.

Ech.

Waga dziś rano - o zgrozo - 93 kg.

Zmieniam pasek, bo cóż innego z 91,80 na 93 kg.

A mój celna wrzesień to 88 kg.

Czy dam radę ścisnąć tyłek i zrucić ponad 1,5 kg tygodniowo (bo tak wychodzi z matematyki).

Uff.

Nie jestem szczęśliwa z tego obrotu sprawy.

Aha, dostałam od koleżanki zdjęcia z wakacji, na szczęście są nieostre i z oddalenia, ale jaka jestem na nich gruba :( trochę się załamałam, bo widze siebie niestety jako chudszą osobę, a faktycznie jestem potężna.

Kurczę...

Mam doła...

  • aida69

    aida69

    11 września 2015, 11:49

    Ja tez siebie widzę niestety duzo szczuplejsza niz jestem.... :/ a potem takie zdziwienie, wstyd i zazenowanie jak sie zobacze na zdjeciach albo w odbiciu sklepowej witryny....

  • HappyWay

    HappyWay

    7 września 2015, 11:00

    Nie ma co się załamywać, nie ma co się pogrążać w dołkach, trzeba działać, uszy do góry i jedziemy dalej! :) Wszystko siedzi w naszych głowach!