Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
maly skrot pracowitych wakacji;)


Jakos ostatnio nie mam czasu i checi zeby szperac w necie. Jestem poza domem praktycznie od 7.00 do 20.00 czasem pozniej i naprawde ostatnie o czym mysle to zajrzec na Vitalie.
Szczegolnie, ze jakiegos szalu z dieta czy cwiczeniami nie ma.
Mam bardzo duzo pracy teraz. Jak wpadam do domu na chwile to cos skubne w ciagu dnia.
W sumie to najwiecej jem rano i w poludnie, a pozniej to juz jestem tak wykonczona, ze po prostu mi sie nie chce. Czasem mam jeszcze napad wieczorem na jedzenie, ale to nie jest na szczescie to co kiedys. Slodycze tez praktycznie malo co. Ale mysle, ze na taka ilosc pracy fizycznej moge sobie pozwolic na wieksza ilosc kalorii.
Na brzuchu nawet zacznaja zarysowywac mi sie miesnie:) i niezle bary ibicepsy mi sie robia. A kompletnie zadnych cwiczen nie robie.
I troche za bardzo sie opalilam, stety lub niestety bardzo szybko skora mi brazowieje. Wczoraj od 8.00 do 9.00 tylko mialam odsloniete plecy i juz bardzo opalone. Wiec musze sie bardziej chronic, Juz i tak codzien chodze w koszulach z dlugim rekawem. Wole za wczasu sie postarac zeby pozniej nie miec takiej brzydkiej skory.

Musze wytrzymac do piatku, wtedy sie zwaze. Na razie mam @ wiec nie ma po co sprawdzac.
Ostatnio jak sie wazylam na poczatku jak wrocilam do domu to bylo 56,5kg. Nietstey podskoczyla waga.

Ale mysle, ze jeszcze troche i spadnie.
To tyle. Moze uda mi sie w tygodniu zagladnac tu