Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
2 sierpnia


Oj nie chce mi się..
Zauważyłam, że mam jakby mniej czasu dla siebie ostatnio - w sensie czasu takiego na "robienie nic". Moje stałe tygodniki zakupione, przejrzane ale niedoczytane...
No bo tak to: spanie, praca, trochę przy domu (a kwiatki czekają na przesadzenie!), ćwiczenia - to ok godziny, jakieś filmidło na wieczór (uzależnienie...) i praca, spanie, praca.... Ostatnio trochę więcej tej pracy się zrobiło, i tak fizycznie i nie-fizycznie (męczą niektóre sprawy moją biedną głowę).
Jakoś więc z dietą nie mogę się zaprzyjaźnić, w tym życiowym korkociągu nie potrafię sobie odmówić drobnych przyjemności:/

Ale dziś odbębniłam:
Jillian 30 day shred level 1 /10
Mel B 10 min buns
Pop Pilates - Inner Thighs Insanity

trochę czuję się zdemotywowana tym, że waga wskazuje koło 59 kg ( a było 57,5...)
Może mięśnie rosną... zauważyłam pod tłuszczykiem zarys mięśni (brzuch, uda) - a jednak są, już byłam gotowa stracić nadzieję!;)