Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwszy wpis, czyli jak to wszystko się zaczęło
;)


Witam wszystkich!! 

Ten post jest dla mnie ważny z kilku powodów: 
1. Od stycznia mam konto, ale się nie zmotywowałam na tyle by umieścić konkretny wpis ( teraz obiecuję, że będę to robić min. raz na tydzień :) ) 
2. Pisanie również motywuje do działań, jak i Wasze późniejsze komentarze :) 
3. Jest to mój prywatny pamiętnik, dzięki któremu zobaczę co osiągnęłam, a Wy się dowiecie jak to zrobiłam :)
4. Mogłabym wiele jeszcze wymieniać, ale szkoda czasu, trzeba przejść do konkretów :)

Moje pierwsze początki dietowe były dawno, dawno temu, jeszcze za czasów gimnazjum, ale nigdy nie trwały dłużej niż TYDZIEŃ, zawsze było coś co mnie przekonało by rzucić dietę. Teraz rozważam, że byłam słaba psychicznie, nie potrafiłam walczyć i brak mi było konkretnej MOTYWACJI, o której tak dużo się pisze :)

Konkretne powody pojawiły się teraz, a dokładnie w STYCZNIU, coś lub ktoś mi szepnął do ucha WALCZ i zaczęłam to robić. Mój chłopak Rafał ( przebiegł dwa maratony już i w tym roku kolejny przebiegnie!! ) pomógł mi zmotywować się jeszcze bardziej, powiedział mi, że DAM RADĘ i że będzie mnie we wszystkim WSPIERAŁ (dodam, że robi to do dziś ;)). No i się zaczęło...

Początki są ciężkie, każdy to wie, nowa dieta, trzeba się pilnować ze wszystkim. Ilość posiłków dziennie, ZERO słodyczy i pełno wytycznych. 
Na początku sugerowałam się tym artykułem: 
Polecam poczytać na temat diety LOW CARB, dzięki jej wytycznymi szybko schudłam, dodam, że przy tym chodziłam na SIŁOWNIE z 3-5 razy w tygodniu ( głównie bieżnia i spinn bike=jazda na rowerze stacjonarnym w grupie osób przy muzyce) :) 

Potem doszedł CROSSFIT!! Z początku bałam się, że nie dam rady. Na początku Rafał ( mój chłopak) chodził tam sam ( w sumie na dwa zajęcia), zazdrościłam mu i stwierdziłam, że muszę się sprawdzić i poszłam... Wrażenia?? Niesamowite, dawno pot tak ze mnie się nie lał, byłam zmęczona, ale zadowolona, a zakwasy MASAKRYCZNE na drugi dzień, lecz wiem, że coś osiągnęłam. Nie wyszłam z zajęć, lecz WALCZYŁAM. Polecam ten sport. 
http://www.youtube.com/watch?v=tzD9BkXGJ1M  <--- Filmik dla tych, którzy nie wiedzą, co to jest crossfit? ;)
W Polsce to dopiero się rozwija, ale pomału i do przodu :) Obecnie jestem w zespole NORDCITY i jest mega fajna atmosfera oraz cudowni ludzie, których pozdrawiam. Pozdrawiam trenera Marcina Sen Bochenka ( jesteś zaje*****!!) i MOTYWUJESZ do WALKI!!

A wracając do diety i moich wysiłków, po okresie nagłego spadku wszystko stanęło ( przy wadzę 68-67kg), chciałam rzucić to w cholerę, nie mogłam zejść poniżej 67 kg. Rzuciłam dietę, ale ćwiczeń nie. Miałam dość był to mój KRYZYS. Wszyscy mówili mi że mam dalej walczyć i po prostu waga stanęła, bo przybyło mi więcej mięśni niż tłuszczu, dlatego waga stanęła, więc zaczęłam się mierzyć. Rzeczywiście widziałam różnice, dietę na nowo zaostrzyłam i znowu WALCZĘ o marzenia!! Naglę patrze, a w tydzień waga zmieniła się o 1 kg w dół. Z 67 kg na 66 kg. Stwierdziłam, że kryzys zażegnany i powinnam iść do PRZODU i mam zamiar to robić!!
 A co jest też moją motywacją dodatkową?!
Brzuchy z "Być Idealną" z fanpage z Facebooka
oraz Kochana przez polaków Ewa Chodakowska, która motywuje mnie codziennymi swoimi wpisami na swoim fanpage, może wreszcie się przekonam i do jej ćwiczeń, bo moja nowa różowa mata do ćwiczeń na razie tylko się kurzy. :P

Buziaki,
I bądźmy FIT :)

P.S. Postaram się częściej wpisy dodawać!! :)

  • Luanna

    Luanna

    7 maja 2013, 17:51

    Crossfit? O, ja się boję, że jestem na to za słaba. Poza tym wychodzę z założenia, że skupię się na paleniu tłuszczu aerobami, a dopiero później wzmocnię mięśnie:) Ale jak widać na Twoim przykładzie, mimo wszystko jest to jakiś klucz do sukcesu:)

  • szabadabada

    szabadabada

    5 maja 2013, 22:48

    ooo pierwszy raz spotykam tu babkę, która daje cross fit! Szacun ;) ja tylko o tym czytałam na razie, ale może, może kiedyś... przy większej wytrzymałości

  • czocharowa

    czocharowa

    5 maja 2013, 22:04

    Powodzenia! ;) Ja sie biore za siebie od jutra, bo lato coraz biżej a dupa rośnie ;)