Odpuściłam sobie w ten weekend zupełnie. Piję kolejną lampkę wina i jest mi błogo i cudownie. Zaczęłam chudnąć zdrowo i już wiem, że cel jest w moim zasięgu. A że przyjechali goście i moja świeżo wydana siostra z małżem, to nie będę się wygłupiać z dietą. No! Schudnę trochę wolniej, ale schudnę. A będę szczęśliwsza
P.S.1 Hmmmmm, ale 1,2 kg w tydzień? To se ne da, pane Havranek!
P.S.2 A tak w ogóle, to oglądam film ze ślubu mojej siostry i stwierdzam, że mam całkiem zgrabne nogi (przynajmniej od kolan w dół ). Heh, dieta jest fajna, bo zaczynam lubić siebie. Nawet sprzed odchudzania