I ograniczyłam liczbę spożywanych kalorii. Nie jem obiadu, tylko coś zdecydowanie mniejszego i piję mnóstwo wody. A jeśli w sobotę okaże się, że to niewiele dało, to się nie załamię i od poniedziałku znowu będę jeść zgodnie z harmonogramem od dietetyczki. Bo tak drastycznie ograniczać kalorii na dłuższą metę nie mam zamiaru. Teraz już wiem, że schudnę, nawet jeśli będzie to dłużej trwało. Po prostu następnym razem pięć razy zastanowię się czy absolutnie koniecznie muszę zjeść to ciastko i popić je winkiem (a to nie było jedno ciastko i jedna lampka )
Hmmmm.... jestem naprawdę w podejrzanie dobrym nastroju