759 kcal właśnie spaliłam. Z przyjemnością niekłamaną :) Po co ja się tak obżerałam wcześniej? Teraz byłabym o te kilkaset kalorii do przodu i miałabym szansę na zejście poniżej 60 do czwartku. No nic, idę dalej. Wczoraj znowu nie oparłam się pokusie i zjadłam to, czego nie powinnam i tyle ile nie powinnam. Ale dziś już u teściowej grzecznie i nie tknęłam nawet ciasta i mieszanki krakowskiej :) A stało to wszystko prosto przed moim nosem, uffff... :D Lecę się kąpać, bo Ola pewnie zaraz zawoła cyca i tyle będę miała wolnego ;) Ooooo...już się coś tam wierci małego i żarłocznego - apetyt to ona ma zdecydowanie po mamusi ;P
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
24 listopada 2014, 20:04BRAWO ! Za spalone kalorie oraz za powiedzeniu NIE łakociom teściowej :)