Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Prawda o mnie.
27 października 2013
Dieta idzie, powoli bo powoli...ale jednak. Mam cel do swiat Bozego Narodzenia wazyc ok.73 kg. Wiem, zaden wyczyn, jednak wole stawiac sobie realne cele. Moze dam rade.
Nie dodaje wpisow, nie mam na to czasu...ale teraz zebralam sie i postanowilam napisac.
Wiecie, wydaje mi sie ze wiem dlaczego ostatnimi czasy chowam sie w ksiazkach.
Zaczelam odchudzac sie nie tak o, dla siebie...poznalam chlopaka, przyjaciela...poznalismy sie na asku...Ideal madry, kochajacy, potrafil mowic o swoich uczuciach, wydawal sie taki.prawdziwy. Byl chory na anoreksje. To on opowiedzial mi o Pro-anie. Tak strasznie mnie to zafascynowalo. Chcialam sprobowac. Przez kilka dni, a mozs tygodni glodzilam sie...sama woda, czasami jakies warzywo. Uwierzcie czulam sie qtedy silna. Opowiadalam Markowi jak mi idzie, on mowil zebym przestala, ze jesli dalej w to zabrne, nie bede miala wyjscia....ja dalej chudlam...ale w pewnym momencie kontakt z Markiem urwal sie, stracilam motywacje, wgedy poznalam Vitalie...zalogowalm sie i jakos dalej sie odchudzalam...als tydzisn temu dostalam smsa od 'Marka'...okazalo sie, zeze moj ideal to jakas dziewczyna, ktora udawala chlopaka. Kogos dla kogo zmieniam swoje zycie.
Odchudzanie sprawilo, ze zaczelam wierzyc w siebie, dostalam drugie zycie.
Nie jest ono uslane rozami, kazdy dzien to walka, walka o jutro, walka o coraz to mniejsza liczne na mojej 'przyjaciolce' wadze. Niestety nie potrafie sie juz cieszyc z detali. Nie. Boje sie wyjsc z domu, bo jest to okropna proba. A co jesli ktos mnie namowi na ciastko czy cos slodkiego. Wiecie nawet w szkole musze walczyc...co jesli bede muaiala sie poczestowac cukierkiem?
Dlatego siedze z nosem w ksiazkach, nie smieje sie. A nawet jesli czasamia sie usmiecham czy to cos znaczy? Ne. Moje zycie to ciagla walka...mam nadzieje, ze o llepsze jutro.
Daanger.Green
28 października 2013, 18:07Dasz radę!! Wierzę w ciebie! :** A co do tego leku to wysuszał ci jakoś skórę, były jakieś efekty uboczne? :D
Cel64
28 października 2013, 00:49Dziewczyno, do świąt to Ty spokojnie tyle zobaczysz, ale jak przestaniesz się użalać. Pomyśl jak bardzo musisz dotknąć dna żeby się wziąć za siebie? Wygodnie Ci mówić, że 'coś mi nie leży, nie wiem co się dziej, nie daję rady' A co Ty tak naprawdę robisz? Poczytaj o zdrowym żywieniu i to czy coś zjesz czy to zależy od Ciebie. Myślisz, że ktoś Ci to ciastko wepchnie do ust? Tak Ci robią? Wpychają jedzenie do ust na ulicy? Wkręcasz sobie i tyle. Jak nie chcesz zjeść ciastka to mówisz 'nie, dziękuję', a nie wymyślasz, że to walka jakaś. Jak się zmęczysz takim stanem to zrozumiesz co chciałam Ci przekazać ;)
TheTimeIsNow
27 października 2013, 22:47Twoje życie i to jak ono wygląda to jedynie Twoje wybory ! Pamiętaj !
ognisko
27 października 2013, 22:28Jeden dzień w tygodniu na coś słodkiego nie jest grzechem. Jeden dzień, w którym zamiast bułki serem zjesz kawałek sernika nie sprawi, że przytyjesz, a da Ci radość. I możesz spokojnie zaplanować sobie ten dzień - wymyśleć gdzie pójdziesz i z kim pójdziesz zjeść ten sernik. Cieszyć się z drobnostek można się nauczyć. Trzeba tylko ćwiczyć. Najlepiej codziennie rano, kiedy rozczochrana staniesz przed lustrem popatrz na siebie, wyszczerz zęby (nawet jaki Ci się nie będzie chciało) i stwierdź: to będzie dobry dzień. I za każdym razem jak coś Cię wkurzy powtarzaj; gucik mnie to obchodzi, zaplanowałam sobie dobry dzień to będzie i już. Trzymaj się Małenka
vickybarcelona
27 października 2013, 22:23moze masz zbyt regosystyczne podejscie do diety, nie kazdego dnia, ale nie rob tragedi jak zjesz cos slodkiego, wlacz rych kilogramy same polecaw Twoim wieku. A co "marka" eh , widocznie zazartowala, glupio jej bylo sie przyznac, ale w efekcie zrobila to bo szanuje Wasza relacje, ktora sie nawiazala.