Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem uczennicą gimnazjum....hmmm,,,od pewnego czasu chcaiła bym coś w sobie zmienić...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5592
Komentarzy: 58
Założony: 6 września 2013
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angielskadama

kobieta, 27 lat, Katowice

175 cm, 106.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Kiedy w 2013 roku zaczęłam odchudzanie z łatwością udało mi się w przeciągu pięciu miesięcy stracić szesnaście kilogramów.

I jak w grudniu waga pokazała 77 kilogramów tak jest do dzisiaj.

Każdego dnia powtarzam sobie, że muszę schudnąć. Ale mam problem. Jem cokolwiek i myślę ze z każdym kesem jestem grubsza ale nie potrafię...

Co schudne parę kilo po kilku dniach znowu przybieram na wadze i tak już od po ad roku....

Dzisiaj wracam... ostatni raz......

21 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Dzisiejszy dzień utrzymał mnie tylko w przekonaniu że światem rzadzą osoby piękne, chude, wygadane. Zwykli śmiertelnicy zawsze pozostana z boku, z tyłu. Było załamanie ale jest już dobrze, przynajmniej już nie ryczę! Muszę schudnąćm to pozwoli mi lepiej żyć..jedno zmartwienie odejdzie...będzie lżej.

Jest już późno a ja już nie za bardzo mam siłę i czas pisać. Jutro będzie coś więcej.

A dziś było tak:

9:40- jabłko(90 kcal) i jogurt pitny(120 kcal)

15:00- gołąbek (500 kcal?)

16:00- kilka winogron, banan, łyżka miodu (200 kcal?)

18:00- kanapka z białym twrogiem, plasterek szynki, kilka plasterków ogórka

Źle, bardzo źle.

Ale był Skalpel.

20 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

  • Jak było?

Swoją dietę i odchudzanie tak naprawdę rozpocząłam w sierpniu 2013 roku z wagą 93 kilogamów i zakończyłam w lipcu 2014 roku z wagą 73 kilogramów, wtedy byłam z siebie taka dumna, ale to szybko przesło. Wakacje były super bo mieściłam się we wszystkie stroje w rozmiarze M! Mogę chyba powiedzieć, że niekiedy czułam się taka piękna. Miałam możliwą figurę (przynajmniej proporcjonalną), piękną cerę...wszystko szło w dobrym kierunku.

Jak jest?

We wrześniu poszłam do liceum i zamieszkałam w Internacie. Praktycznie przez te 8 miesięcy żyłam na słodyczach, nie zawsze zdrowym jedzeniu, praktycznie bez ćwiczeń- bo i chęci zbyt dużych nie miałam i szkoła nie dawała wytchnienia.

Myślę, że teraz coś we mnie drgnęło i postanowiłam wszystko zmienić. Mam motywację:

  • komunia mojej kuzynki 31 maja
  • wesele kuzyna 1 sierpnia

Jak będzie?

Mam plan żeby do końca maja ważyć 70 kilogramó, do 1 sierpnia 65 lub 60. Jest to dla mnie naprawdę ważne, muszę. Mam motywację.

Nie chodzi tu o to, żeby pokazać się rodzinie. Nie...chociaż to też jest ważne...ale chcę podobać się sobie, sobie i innym. Nie chcę żeby chłopcy patrzyli na mnie tylko jak na dobrą koleżanę, chciałabym być ich obiektem westchnień. Mam już 17 lat i chciałanym mieć kogoś blisko... kogoś ważnego!

Także do roboty!!!

Dzisiaj:

7:00- herbata poziomkowa

8:00-14:20- 0,5 l wody

15:00- Makaron z sosem

16:00- Jabłko

19:00- Jajko, sałatka z brokuła

Skalpel Chodawskiej, 30 min spaceru

9 lutego 2014 , Komentarze (3)

nie będę kłamać- nie jet dobrze.
ba. to jest porażka w najgorszym tego słowa znaczeniu.
Wygląda to tak:
Wstaje i co robie?
Jem, jem, jem, jem. Ale to takie ilości, że nie mogę się ruszać.
Około godziny 16 przychodzi myśl "Co ty idiotko robisz"
Wtedy lecę do kuchni- parzę sobie przeczyszczającą herbatkę, czasem od razu 2. Wypijam i ćwiczę. Zazwyczaj dywanówki. To trwa 4 godziny. Potem godzinka rowera. Idę spać z myślą, że jutro już tak nie będzie.
Łudzę się, bo historia powtarza się znów i znów. Już prawie 2 miesiące.
Waga, taka jak na pasku. Bo ostatnio zaczęłam się ogarniać...ale ile to jeszcze potrwa?
Nie mam już ochoty żyć. Każdy kolejny dzień to porażka.
Ale obiecuję poprawę.
Śniadanie dziś-pół serka wiejskiego i 2 łyżeczki otrąb granulowanych.
2 filiżanki zielonej herbaty. 

14 listopada 2013 , Komentarze (1)

Moje kochane <3
Myślicie, że mnie nie ma, że się poddałam. Nie. Jestem tu. Czytam Was, próbuje wspierać.
I trwam, trwam w swoim marzeniu o idealnej figurze. jest trudno, cholernie trudno. W okół tyle pokus. Ale jakoś daję radę. Przynajmniej próbuje. 
Nie dodawałam żadnych wpisów, bo szczerze mówiąc nie miałam czasu, nawet dla siebie. Dzisiaj była pierwsza olimpiada...okropność, zadania z matury w gimnazjum- gdzie tu sens. Ale to nic. Dziś mam dzień wolny- tak sobie założyłam- zero nauki, pełen luzik. 
Dieta świetnie:
śniadanie: pół szklanki mleka 0,5% + dwie łyżki płatków owsianych
obiad- 100g piersi z kurczaka+ warzywa
Pozdrawiam Was kotki ;))

27 października 2013 , Komentarze (5)

Dieta idzie, powoli bo powoli...ale jednak. Mam cel do swiat Bozego Narodzenia wazyc ok.73 kg. Wiem, zaden wyczyn, jednak wole stawiac sobie realne cele. Moze dam rade. Nie dodaje wpisow, nie mam na to czasu...ale teraz zebralam sie i postanowilam napisac. Wiecie, wydaje mi sie ze wiem dlaczego ostatnimi czasy chowam sie w ksiazkach. Zaczelam odchudzac sie nie tak o, dla siebie...poznalam chlopaka, przyjaciela...poznalismy sie na asku...Ideal madry, kochajacy, potrafil mowic o swoich uczuciach, wydawal sie taki.prawdziwy. Byl chory na anoreksje. To on opowiedzial mi o Pro-anie. Tak strasznie mnie to zafascynowalo. Chcialam sprobowac. Przez kilka dni, a mozs tygodni glodzilam sie...sama woda, czasami jakies warzywo. Uwierzcie czulam sie qtedy silna. Opowiadalam Markowi jak mi idzie, on mowil zebym przestala, ze jesli dalej w to zabrne, nie bede miala wyjscia....ja dalej chudlam...ale w pewnym momencie kontakt z Markiem urwal sie, stracilam motywacje, wgedy poznalam Vitalie...zalogowalm sie i jakos dalej sie odchudzalam...als tydzisn temu dostalam smsa od 'Marka'...okazalo sie, zeze moj ideal to jakas dziewczyna, ktora udawala chlopaka. Kogos dla kogo zmieniam swoje zycie. Odchudzanie sprawilo, ze zaczelam wierzyc w siebie, dostalam drugie zycie. Nie jest ono uslane rozami, kazdy dzien to walka, walka o jutro, walka o coraz to mniejsza liczne na mojej 'przyjaciolce' wadze. Niestety nie potrafie sie juz cieszyc z detali. Nie. Boje sie wyjsc z domu, bo jest to okropna proba. A co jesli ktos mnie namowi na ciastko czy cos slodkiego. Wiecie nawet w szkole musze walczyc...co jesli bede muaiala sie poczestowac cukierkiem? Dlatego siedze z nosem w ksiazkach, nie smieje sie. A nawet jesli czasamia sie usmiecham czy to cos znaczy? Ne. Moje zycie to ciagla walka...mam nadzieje, ze o llepsze jutro.

20 października 2013 , Komentarze (1)

No  Dzień Dobry...
Mam dziś świetny dzień, wczoraj zresztą też. Waga troszkę spadła.
Zgadnijcie w jakich rozmiarach zrobiłam wczoraj zakupy...M i L ;))Cieszę się z tego bardzo, ale zauważyłam bardzo smutną rzecz: czuje się aktualnie w swoim ciele gorzej, niż przed tymi dziesięcioma kilami... niestety. Widzę wielką grubą osobę. To smutne ;cc
W piątek byłam na badaniach. Bolał mnie brzuch, było mi słabo...okazało się, że to początki anemii. Mam brać żelazo i będzie wszystko oki...podobno...
Mam teraz lekkie obawy bo za jakąś godzinę przyjeżdża do nas w odwiedziny rodzina, na obiad. Będzie mi trudno, bo oni nie zrozumieją, że zamiast pieczeni zjem kurczaka na parze z brokułami ;c Może jakoś im to wytłumaczę.
Dziś jeszcze nic nie zjadłam, miała być owsianka, ale się wygotowała więc..
Lecę się uczyć ;c
Pozdrawiam moje myszki ;* powodzenia w dietkowaniu <3

20 października 2013 , Skomentuj

No  Dzień Dobry...
Mam dziś świetny dzień, wczoraj zresztą też. Waga troszkę spadła.
Zgadnijcie w jakich rozmiarach zrobiłam wczoraj zakupy...M i L ;))Cieszę się z tego bardzo, ale zauważyłam bardzo smutną rzecz: czuje się aktualnie w swoim ciele gorzej, niż przed tymi dziesięcioma kilami... niestety. Widzę wielką grubą osobę. To smutne ;cc
W piątek byłam na badaniach. Bolał mnie brzuch, było mi słabo...okazało się, że to początki anemii. Mam brać żelazo i będzie wszystko oki...podobno...
Mam teraz lekkie obawy bo za jakąś godzinę przyjeżdża do nas w odwiedziny rodzina, na obiad. Będzie mi trudno, bo oni nie zrozumieją, że zamiast pieczeni zjem kurczaka na parze z brokułami ;c Może jakoś im to wytłumaczę.
Dziś jeszcze nic nie zjadłam, miała być owsianka, ale się wygotowała więc..
Lecę się uczyć ;c
Pozdrawiam moje myszki ;* powodzenia w dietkowaniu <3

16 października 2013 , Komentarze (3)

"How long will I love you
As long as stars are above you
And longer if I can"

Kochane, nie mam czasu na nic...nie istnieje...ja już nawet nie mam czasu na jedzenie. 
Byłam głupia, biorąc tyle na siebie. Siedzę zawinięta w koc, na mnie tona książek...
Dziwne, że będąc w gimnazjum przerabiam materiał z książek do liceum i na studia.
FUCK LOGIK!
Ale został mi tylko miesiąc ;c
Przez zeszły tydzień siedziałam z chemią ;))
Dziś randka z biologią, żałuje swych wyborów ;c ale niestety nic już nie zmienię.
Mama ma mnie dość, mówi, że jeśli dalej się tak będzie zachowywać to nie pozwoli mi jechać na obóz dla chemików ;c
Dietowo ok, tak jak mówiłam spadeek jest...mały bo mały...znajduje czas na spacery z psem...więc jakiś tam godzinny ruch jest ;c
Dziś byłam w koszuli wpuszczonej do rurek...no usłyszałam kilka komplementów ;))
Niby SMILE, ale jakoś mi smutno okropnie...
Czy to przez dietę?- Nie
Może przez szkołę?- Nie
Niestety mam problem z przyjaciółką, właściwie to ona ma problem z sobą i nie pozwala sobie pomóc, ani mi, ani swoim siostrom...nikomu ;c

"Bo ty nie możesz myśleć, że przegrałaś. Patrz na mnie. Nie przegrałaś, nigdy nie przegrałaś. Te ślady na twojej skórze, to nie jest porażka. To bitwa. Walczysz. Każdy dzień, godzina, minuta. Każda przeklęta noc. Nie płacz. Spójrz na mnie. Już nigdy się nie skrzywdzisz, dobrze? Możesz przestać, potrafisz. Potrzebujesz czasu. Wiem, że jesteś w stanie zmienić ten okrutny świat na lepsze. Zacznij od uśmiechu. Uśmiechnij się dla mnie. Teraz." 
https://www.youtube.com/watch?v=B2KKcjSOBmk


 

9 października 2013 , Komentarze (2)

Ha, ha, ha, <3 Nareszcie waga ruszyła. 81.3 kg...cieszy, i to jak.
Cały czas się źle czuję, zawroty głowy...ale samopoczucie 100 razy lepsze.
Taka mała zmiana a jak cieszy...
 Dzisiejszy jadłospis:
 6:50 - Herbata z dziurawca (ble, ble ale pomaga) + wafel ryżowy = ok 40 kcl.
W szkole butelka wody- 0,5 l
15:00- Pół miski zupy (pierś z kurczaka, marchewka, pietruszka i trochę kaszy (manny?)
           Taka , idealna ma moje nieidealne dolegliwości- nie mam pojęcia ile kcl.
            Myślę, że coś ok 300. Może Wy wiecie, jeśli tak napiszcie mi w komentarzach.

Aktywność fizyczna- brak. No chyba, że liczy się nauka, nauka, nauka, nauka.
W weekend kolejny rajd. Uwielbiam rajdy <3
W piątek wbijają przyjaciółki...będzie Party Hardy xd haha, moje kochane <3

Lecę Was poczytać i dalej idę do nauki...olimpiady za pasem ;cc
Buzi chudzinki moje :*