Upsss.... epizod stomatologiczny. Cyba jest to fajny momemt , jak zaznaczyła moja szczuplutka, wiotka siostra, by zastosować dietę płynną. Jakieś jogurty, zupki, sok warzywne i coctaile. Może nawet shake'i autorstwa mojej koleżanki szczuplutkiej Marioli ( jakby mogło być inaczej :-/ ) . Eh, niby dobry moment, a jednak podejrzanie ssie mnie w żołądku - przecież minęła godzina 23, zawsze tak mam, ale się nie poddam bez walki, łyka wody i musi mi starczyć. Gdybym miała wybrać moją największą pokusę i słabość, to chyba jednak jest poźne biesiadowanie, bardziej niż piwko i słodycze. Drugi ciężki grzech to brak ruchu, mimo, iż dość dużo chodzę , to jednak nie robię nic więcej. Dziś chyba mogę dzień zaliczyc do udanych, na śniadanie sałatka owocowa z jogurtem, na obiad kasza z warzywami, zero słodkości, na kolację maślanka. To chyba nie jest źle?