No i jak to bywa, urlop się kończy. Wróciłyśmy wczoraj po prawie 30-togodzinnej podróży. Młoda ryczy bo było tak fajnie, a mi też się chce ryczeć ( bo było tak fajnie). Grecja, a właściwie pewna grecka mała wioska stała się miłością mojego życia. Jest tak malutka, że przyjazd grupy 32-osobowej był prawie inwazją. Co do moich kształtów, chyba wydaje mi się po ciuchach, że nieco przytyłam. Ale nie odmawiałam sobie potraw regionalnych , miejscowych win i owoców. Więc nie będę żałować tylko tego się pozbędę. Kiecka pojechała ze mną, ale nie miałam jej na sobie ani razu. Obowiązujący trend to był luz, stroje bikini, zwłaszcza, ze byliśmy swoją paczką.Ale czuję, że się zregenerowałam, wyspałam, nabrałam sił i teraz planujemy już urlop za rok ;-) . Serio!
grubamysza
7 lipca 2014, 12:50cześć kobitko jak tam twoja waga idzie w dół bo moja szaleje raz 2 więcej raz 1 mniej