Niby od początku, a jednak to już było. Pozwoliłam mu wrócić... bo wspólne lata, wspólne dziecko. Przemykał się przez to nasze wspólne życie tak cichaczem, nie chciał rozmawiać, oczyścić atmosfery... wyjaśnić. Oczywiście, nie powie wprost" nie będę z tobą gadał i się tłumaczył" bo wie, że pognałabym go na cztery wiatry, ale poprzez niewypowiedziane obietnice, niedopowiedzenia i sugestie..... złodziej!!! złodziej czasu, dobrych emocji, organizacji, energii. Ona w tym jego życiu jest nadal- więc jego nie ma już w moim. Jedyny plus tej całej chorej sytuacji, ze za kolejnym razem nie przechodzisz tego tak mocno- życie jest po prostu jak ospa! A i jeszcze drugi plus, najlepiej mi się chudnie, gdy go nie ma, gdy mnie zrani, nie wiem czemu, ale tak jest. Co do chudnięcia, to mam jeszcze dodatkowe wspomaganie w opcji od wczoraj dochodzę do siebie po jelitówce, więc moze jakiś kilogram. Plan jest dobry: zamknąć sesję, schudnąć spektakularnie, pojechać do Grecji ( i nie przywieźć tym razem psa ;-) ) i w końcu w październiku się obronić. Uff, nie dam się pokonać słabemu człowiekowi, który sam nie wie czego chce od życia...Już raz udało mu się mnie dobić, ale nie teraz! Ale nie tym razem.
hanka10
26 lutego 2015, 19:35Trzymaj się kochana !! No i trzymaj się planu :))!
Veggi
25 lutego 2015, 14:44Trzymaj się i bądź silna! Ja również nie jestem z ojcem mojego synka, spotkałam później cudownego czułego faceta, który się nami opiekuje, i nasze życie wygląda o wiele lepiej :) Każdą z nas czeka szczęście!