Z ulgą stwierdzam, że organizm już się przyzwyczaił do mojego dziwactwa dietetycznego i dzielnie je znosi. Dzięki temu nie czuję już w kółko uporczywego głodu. Jest dobrze! Ciekawa jestem strasznie, czy przyniesie to skutek w zmniejszeniu mojego rozmiaru, na prawdę czekam z niecierpliwością na kolejne sobotnie ważenie.
Nawet jeśli nie, to cieszę się bardzo, że nie muszę myśleć, "co dziś na obiad?". Wszystko podane na talerzu. No, nie dosłownie, bo gotować trzeba :P