Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 8 czyli labamba na balkonie przy -10 i
świetle księżyca


ehhhhhhhhhhh :(
dzień fajny, ale dieta niezbyt udana.... bardzo nie udana... 
Moja najlepsza przyjaciółka się zaręczyła bardzo się dla niej cieszę, jej faceta też bardzo lubię, więc wszystko naprawde super, ale niestety.... był tort zaręczynowy.... i o ile generalnie nie mam zachcianek za słodycze to tego tortu nie mogłam (czyt. nie chciałam) odmówić ze względu na okoliczności.

no a wieczorem w mieszkaniu..... imprezka! Kolacja, 3 hiszpanów, 2 hiszpanki, 1 niemka, 1 francuzka, 2 polki i jeden polak i duuuuuuuuuuużo gorzkiej żołądkowej. Uffff, co tutaj się działo... kuchnia wygląda jakby churagan się przez nią przetoczył. Imprezka bardzo pozytywna, ludzie niesamowicie pozytywni, dużo śmiechu, dużo zabawy. Naprawde, hiszpanie potrafią się bawić!

ale niestety przejadłam.... zjadłam dodatkowy posiłek - sałatkę z mozarellą, pomidorem i oliwą z oliwek, wypiłam 4 kieliszki wina, no i trochę przekąsiłam orzeszków.... ehhh.... jak dodać te wszystkie dzienne kalorie z tym tortem.... wychodzi, o zgrozo 2300kcal

No nic, jadziem dalej z tą dietą!