W zeszłym tygodniu niewiele się działo. Dzielnie biegałam, zdrowo się odżywiałam (z małymi wyjątkami ;)). Na rowerze jeździłam. W tym tygodniu przebiegłam 65 km! Także ładny wynik. Na rowerze km nie liczę, bo to mój środek transportu.
Tydzień temu byliśmy z Lubym na najlepszej kawie na świecie. W miejscowości położonej około 20km od naszego miejsca zamieszkania. Pojechaliśmy pozwiedzać, połazić. Trafiliśmy do kawiarni gdzie naprawdę się znają na rzeczy! Tam nawet nie ma cennika :P, w karcie znajdują się jakieś 3 podstawowe kawy, ale pewnie i tak nikt z niej nie korzysta, bo bariści - kiedy powiesz na co masz ochotę - od razu Ci sugerują co będzie najlepsze i najsmaczniejsze. No to się zdaliśmy na baristów i zamiast zwykłej Americano z soją dostaliśmy Flat White z mlekiem sojowym. Nie wiem jak oni ją przyrządzili, ale była pycha :). Zachęceni wyśmienitym smakiem w tę sobotę pojechaliśmy znowu na kawunię. Niestety ZAMKNIĘTE :(. Bariści pojechali do Londynu na jakieś ogólnokrajowe zawody baristów...no niech im będzie - wymówka słuszna...szkoda tylko, że jechaliśmy 40 km na darmo :(.
W tym tygodniu jadłam coś naprawdę interesującego - mianowicie noodle bez cienia kalorii... W kolejnym wpisie trochę się na ten temat bardziej rozpiszę i zrecenzuję :).
A oto moje fotomenu z ostatnich dni, robiłam zdjęcia wyrywkowo więc nie jest to pełna lista posiłków, a jedynie zarys :).
Kasza jaglana z tartym jabłkiem, z cynamonem, kiwi, mieszanką mestek (słonecznik, dynia, orzeszki piniowe), migdałami, jogurtem sojowym i stewią
Podobnie jak wyżej - w tej wersji w jogurcie sojowym namoczyłam wcześniej łyżeczkę nasion Chia.
Kasza jaglana, jogurt sojowy, blendowane mrożone owoce leśne z dodatkiem stewii i Hemp Protein (śniadanie + posiłek potreningowy), migdały i pestki. P.S. tych mrożonych owoców jest sporo, ale są pod spodem :).
OBIADKI:
Mieszanka zielska polana sosem miętowym (nowe odkrycie - bardzo fajna kompozycja), ogórek kiszony, oberżyna pieczona w piekarniku z serem kozim i burakiem.
Omlet z 2 jajek, z kozim serem, papryką, pieczarkami i szczypiorkiem, cieniutko pociachana pekinka z sosem miętowym i ogórkiem kiszonym, burak z porem polany odrobiną jogurtu sojowego i posypany pestkami.
Makaron soba z czerwonym pesto, warzywka gotowane i fasola butter bean.
Chociaż pogoda ostatnio coraz lepsza, to niestety...nie obyło się bez przeziębienia :(. Poranne biegi i silny wiatr zrobiły swoje. No, ale nie łamię się, przeboleję ten katar :). Wypocę go na kolejnych treningach. Nie wiem czy dziewczyny, które biegają też tak mają, ale ja czuje się absolutnie uzależniona od tego sportu. Jest to sprawa tak fantastyczna, tak naturalna i tak piękna, że nie wyobrażam już sobie życia bez dawki endorfin, które bieganie powoduje :).
Dzisiaj pogoda piękna, niebo bezchmurne, zaraz lecę do pracy. Jutro upgrejduję chyba pasek wagi, bo już od dłuższego czasu pokazuje nieprawdę. No zobaczymy co pokaże jutrzejsze ważenie.
Tydzień temu byliśmy z Lubym na najlepszej kawie na świecie. W miejscowości położonej około 20km od naszego miejsca zamieszkania. Pojechaliśmy pozwiedzać, połazić. Trafiliśmy do kawiarni gdzie naprawdę się znają na rzeczy! Tam nawet nie ma cennika :P, w karcie znajdują się jakieś 3 podstawowe kawy, ale pewnie i tak nikt z niej nie korzysta, bo bariści - kiedy powiesz na co masz ochotę - od razu Ci sugerują co będzie najlepsze i najsmaczniejsze. No to się zdaliśmy na baristów i zamiast zwykłej Americano z soją dostaliśmy Flat White z mlekiem sojowym. Nie wiem jak oni ją przyrządzili, ale była pycha :). Zachęceni wyśmienitym smakiem w tę sobotę pojechaliśmy znowu na kawunię. Niestety ZAMKNIĘTE :(. Bariści pojechali do Londynu na jakieś ogólnokrajowe zawody baristów...no niech im będzie - wymówka słuszna...szkoda tylko, że jechaliśmy 40 km na darmo :(.
W tym tygodniu jadłam coś naprawdę interesującego - mianowicie noodle bez cienia kalorii... W kolejnym wpisie trochę się na ten temat bardziej rozpiszę i zrecenzuję :).
A oto moje fotomenu z ostatnich dni, robiłam zdjęcia wyrywkowo więc nie jest to pełna lista posiłków, a jedynie zarys :).
Kasza jaglana z tartym jabłkiem, z cynamonem, kiwi, mieszanką mestek (słonecznik, dynia, orzeszki piniowe), migdałami, jogurtem sojowym i stewią
Podobnie jak wyżej - w tej wersji w jogurcie sojowym namoczyłam wcześniej łyżeczkę nasion Chia.
Kasza jaglana, jogurt sojowy, blendowane mrożone owoce leśne z dodatkiem stewii i Hemp Protein (śniadanie + posiłek potreningowy), migdały i pestki. P.S. tych mrożonych owoców jest sporo, ale są pod spodem :).
OBIADKI:
Mieszanka zielska polana sosem miętowym (nowe odkrycie - bardzo fajna kompozycja), ogórek kiszony, oberżyna pieczona w piekarniku z serem kozim i burakiem.
Omlet z 2 jajek, z kozim serem, papryką, pieczarkami i szczypiorkiem, cieniutko pociachana pekinka z sosem miętowym i ogórkiem kiszonym, burak z porem polany odrobiną jogurtu sojowego i posypany pestkami.
Makaron soba z czerwonym pesto, warzywka gotowane i fasola butter bean.
Chociaż pogoda ostatnio coraz lepsza, to niestety...nie obyło się bez przeziębienia :(. Poranne biegi i silny wiatr zrobiły swoje. No, ale nie łamię się, przeboleję ten katar :). Wypocę go na kolejnych treningach. Nie wiem czy dziewczyny, które biegają też tak mają, ale ja czuje się absolutnie uzależniona od tego sportu. Jest to sprawa tak fantastyczna, tak naturalna i tak piękna, że nie wyobrażam już sobie życia bez dawki endorfin, które bieganie powoduje :).
Dzisiaj pogoda piękna, niebo bezchmurne, zaraz lecę do pracy. Jutro upgrejduję chyba pasek wagi, bo już od dłuższego czasu pokazuje nieprawdę. No zobaczymy co pokaże jutrzejsze ważenie.
lucyohlucy
1 maja 2013, 10:05No widzisz, wahałam się między WH i Runners World.. i źle wybrałam :D W WH mam wrażenie, że połowa artykułów jest sponsorowana :/ Tak, mój partner jest Australijczykiem i jeżeli nam sie uda w lipcu/sierpniu będę mogła do niego dołączyć (On jedzie wcześniej uwić gniazdko a ja czekam na wizę - typ 'de facto relationship', czyli na podstawie tego, ze jesteśmy w związku partnerskim) Ogólnie Australia jest super, ale sprawy wizowe sa ciężkie, kosztowne, a ja powoli siwieję :(
lucyohlucy
29 kwietnia 2013, 15:47Och, wszystko wygląda cudnie w tym menu! Co prawda kilku składników jeszcze dokładnie nie znam, ale doczytam co i jak :) Fakt, bieganie jest super, ja na razie zaleczam kostkę i nie mogę się doczekać na powrót na trasę :)