Chcę się wybrać na dłuższą wycieczkę na początku marca. Plan podróży przedstawia się następująco: Londyn - Kadyks (karnawał) - Walencja (las fallas) - Barcelona.
Dość problematyczny w tym całym przedsięwzięciu jest Kadyks. Już jest trochę za późno, żeby zarezerwować jakieś tanie noclegi w trakcie karnawału, a zdecydowanie mnie nie stać na płacenie 40 euro za noc. Mogę zawsze spać u kogoś znajomego. Z tym że moi znajomi z Kadyksu w większości już pouciekali (w sumie to im się nie dziwię, bo poza plażą i karnawałem nie ma tam nic ciekawego).
Przychodzą mi do głowy tylko dwie osoby, które wciąż tam siedzą. Z jednym chłopakiem wstępnie rozmawiałam i powiedział "no hay ningun problema". Tylko że dla mnie "hay un problema". Jego współlokator, a zarazem kuzyn jest właśnie ową drugą osobą, a zarazem moi ex. Rozchodzi się o to, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, patrzeć na niego, a już na pewno nie mam ochoty u niego nocować! Ominięcie Kadyksu zupełnie nie wchodzi w grę. Więc mam w zasadzie dwie opcje: nie jechać w ogóle (wciąż nie zabukowałam żadnego biletu, więc niepotrzebnych strat materialnych nie będzie) albo nocować u swojego byłego chłopaka, który najprawdopodobniej ma już jakąś nową, głupiutką laseczkę...
Na planowanie wszystkiego, wyszukiwanie lotów, pociągów, autobusów, uzgadnianie planów ze znajomymi itp. poświęciłam już dość dużo czasu i energii. I nie ukrywam, że się totalnie napaliłam na ten cały wyjazd. Tym bardziej, że właśnie przy okazji spotkałabym się z kilkorgiem dobrych znajomych, którzy na co dzień są porozrzucani gdzieś po Europie.
I nie wiem, co robić
oh.my.ass
12 stycznia 2011, 12:37Ano ciężka. Przełknięcie noclegu u znajomych nie wchodzi w grę jak mniemam - chociaż może dasz radę być ponad to? Bo taki piękny wyjazd. Ewentualnie jakieś ostatnie poszukiwania gdzieś, a nóż się poszczęści, bo tak to przykro taki piękny wyjazd odwoływać? Technicznie co do nocowania to nie byłoby to u ex tylko u jego kuzyna (gdyby sytuacja z ex zrobiła się napięta zawsze w odwecie możesz uwieść kuzyna :) ) a na mój gust nawet jeśli jakaś laseczka nowa jest to i tak Twój przyjazd będzie atrakcją nr 1 (ona prawdopodobnie obecnie jest tam na codzień). Jednak nie zawsze można zacisnąć zęby i przełknąć pewne sprawy, wyjazdu szkoda, ale nerwów prywatnych również... ex w poważnym stopniu nie interferuje (bo przecież już dawno stracił moc urzędową) więc nie należy mu okazywać tego, że jeszcze coś znaczy. Niech mu ego nie rośnie :) Ja bym jechała :)