nie mam nawet na myśli bólu fizycznego,choć ten też mi towarzyszy tylko ból umysłowy..przez święta wperdalałam i wróciłam dobiłam z powrotem do 78,brak słów...co ja kuźwa robię..no właśnie nic nie robie i sobie dogadzam..eh..pozdrawiam kochani
nie mam nawet na myśli bólu fizycznego,choć ten też mi towarzyszy tylko ból umysłowy..przez święta wperdalałam i wróciłam dobiłam z powrotem do 78,brak słów...co ja kuźwa robię..no właśnie nic nie robie i sobie dogadzam..eh..pozdrawiam kochani
Bedol
25 maja 2014, 16:54Czyli kręcimy się w kółeczko..... Jak na karuzeli, co? Waga nie chce nas słuchać, albo my nie słuchamy dobrych rad ? U mnie jest podobnie. W krytycznym momencie osiągnęłam już 77 kg. Obecnie już 74,5. Wiec się da! Ty też nie pękaj dawaj dalej z odchudzaniem, marsz:-)))
therock
27 kwietnia 2014, 11:51:* trzymaj się :*