Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
problem z głową...


ja mam chyba coś nie tak ze sobą... dzisiaj szłam sobie korytarzem w pracy z kolegą i on mówi do mnie "strrrrasznie schudłaś"...
no a ja co - zamiast się ucieszyć z tego, to ja od razu myśl, że jak tak strasznie schudłam (a wcale jeszcze nie jestem jakaś szczupła) to jakim wielkim słoniem musiałam być wcześniej...
nie wiem - wraca chyba to, że nie bardzo umiem się cieszyć z wyników, bo już się na zapas boję, że nie będę umiała tego wszystkiego utrzymać, tylko zaraz znów się roztyję do poziomu słonia...
przecież to jest bez sensu - człowiek się odchudza po to, żeby mu było dobrze ze sobą, a ja - wraz z traconymi kilogramami tracę jakoś pewność siebie i łapię jakieś dziwne paranoje...