Po tygodniu waga pokazała 57,6 kg, czyli tyle samo, co przed świętami. Bardzo mnie to cieszy, bo w święta leniuchowałam, odpoczywałam i nie myślałam o odchudzaniu. Jadłam wszystko, na co miałam ochotę. Mnóstwo słodyczy przede wszystkim. Reszta jedzenia ok, bo gotowałam dietetycznie i zdrowo.
Ale na szczęście nie zapłaciłam za to wzrostem wagi, za co jestem wdzięczna sobie i losowi. Czuję się ułaskawiona od wyroku wzrostu wagi
Teraz wracam do postanowień, do tabelki z plusami i minusami, do picia wody, etc.
Dziś już jestem po treningu z Jillian Michaels i po peelingu z kawy. Zaraz gotuję soczewicę z pieczarkami na obiad.
Nejtiri
15 kwietnia 2013, 14:23oj, druga grupa to za wiele. już w 1na10 nie wiem co się dzieje.. ciężko jest utrzymać taką grupę przy życiu ogolnie. Tamta powstała spontanicznie. Mamy tam osobny wątek 'akcja lato'. Jeśli chcesz to wyślę Ci zaproszenie do grupy 1na10 po prostu...