Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zmieniłam rozmiar na mniejszy!


Ucieszyłam się wczoraj, bo po raz pierwszy od dawna kupiłam spodnie w rozmiarze 36! Właściwie to nie sądziłam, że w nie wejdę. Jako gruszka, większa w biodrach i udach, zawsze brałam 38 do przymierzalni, nawet, jeśli na górę wybierałam do ubrania S-ki. Tym razem podebatowałam chwilę i zabrałam spodnie rozmiar 36, żeby je przymierzyć. I co? I pięknie! Pasowały jak ulał i pobiegłam z nimi do kasy zachwycona, że oto mieszczę się w rozmiar 36

A dziś taki dzień z gatunku nieudanych. Od rana mi nie idzie. Po śniadaniu byłam głodna, więc w porze drugiego śniadania zjadłam to, co przewidziałam na obiad. W porze obiadu zaserwowałam sobie sushi - moje ulubione maki. Te lubię najbardziej Potem zachciało mi się czegoś słodkiego, więc w ramach przekąski zjadłam trochę suszonej żurawiny i garść włoskich orzechów. Na kolację młoda kapusta, więc ok, bo dietetycznie. Ale po kolacji pół piwa i reszta żurawiny z otwartej paczki. W sumie wyszł mi dziś 100 g tej żurawiny i 50 g orzechów włoskich. Do tego pół piwa. Czyli kolejne kalorie (tym razem puste na dodatek). Nawet nie chcę myśleć o ilości pochłoniętych kalorii

Generalnie nie wyszło mi dziś jedzenie.

Na wadze ładny constans, ale już mogłyby te cyferki się zamienić kolejnością. Zamiast 55,4 wolałabym zobaczyć 54,5 Tego sobie życzę!

Zauważyłam, że u mnie jedzenie łączy się też z relaksem. W piątek, po całym tygodniu pracy oraz w weekendy zazwyczaj jem za dużo i zbyt kalorycznie. I jest to spowodowane jakimś wewnętrznym przyzwoleniem na nadmierne jedzenie. A to przyzwolenie bierze się z potrzeby odsapnięcia, odpoczynku, relaksu. I wtedy jem za dużo, tak jak dziś.

A przecież przez wypychanie mojego żołądka nie odpoczywam! Jakiś mam zakodowany zły schemat działania. Jakiś nawyk w sobie odkryłam, który jest dysfunkcyjny. Wolałabym inaczej działać - tak żeby rzeczywiście spełnić moją potrzebę odpoczynku i żeby jednocześnie nie niweczyć starań o szczupłą sylwetkę.

Chcę zawalczyć o 52 kg!!!!!!!



  • sloneczko1990

    sloneczko1990

    16 czerwca 2013, 09:27

    Świetnie Ci idzie to odchudzanie. A z jedzeniem w weekendy to na prawdę ciężka sprawa. Musisz znaleźć siłę, żeby walczyć ze swoim podjadaniem i zmniejszyć wagę. Życzę powodzenia i wytrwałości :)

  • chimera27

    chimera27

    14 czerwca 2013, 21:50

    Gratulację 36, ja też chcę :)