Rano, tak jak sobie i Wam obiecałam- poszłam na kolejne zajęcia fitness.
Bardzo jestem szczęśliwa. Zajęcia były super. Trochę ze stepem i troszkę hantli i to wszystko w rytm muzyki i w ciągłym ruchu. Chyba tą instruktorkę będę najbardziej lubieć, choć to dopiero początek .
Musze na nowo zapoznać się z instruktorami, z harmonogramem zajęć ( w każdy dzień rano jest co innego, czyli jak chcę chodzić trzy razy w tygodniu to za każdym razem są inne zajęcia. Ale to fajnie, bo można by było się znudzić.
Ambitnie myślę , że za jakiś czas, jak się rozruszam i poukładam inne sprawy to może i codziennie będę tam chodzić. Ale to dopiero za jakiś czas. musze najpierw pozbyć się z 5 kg tłuszczu, żebym mogła się bardziej wyginać, bo teraz nie mogę zrobić skłonu w bok, bo fałda tłuszczu mi przeszkadza, ani do przodu, bo tam napotykam się na przeszkodę w postaci mojego brzucha i biustu. To tak jakby ćwiczyć w źle dobranych ciuchach czy butach. Tam uwiera, tam ciągnie.
Ale już niedługo moje ciało będzie ze mną idealnie zgrane.
30 maja zrobię sobie pomiary i sprawdzimy czy choć odrobine przyczyniłam się do zmian.
saga86
15 maja 2015, 21:46Podziwiam ja nie wyobrażam sobie jeszcze siebie w takim publicznym miejscu wyginającą się i pocącą, ale może kiedyś:)
jamay
15 maja 2015, 12:31Taaak..to prawda z tymi fałdkami, które przeszkadzają.. przeszkadzają tez określić prawidłowość ruchu czasem w lustrze. Ale już niedługo....:)