Weeknd minął niewiadomo kiedy. Wyjechaliśmy sobie do znajomych w świat. Oczywiście ja obładowana pudełeczkami z jedzeniem :D.
Piątek - zachowanie krok po kroku przepisów :)
Sobota - śniadanko nr 1 i 2 bardzo ok, obiadek - no cóż, poszliśmy jeść w Restauracji, ale ja zachowałam system niskiej kaloryczności,a że byliśmy w nadmorskiej miejscowości więć skusiłam się na rybkę na parze z warzywkami.Sobota w ogóle jakaś taka szalona była, spacerki po świeżym powietrzu nas zmogły, pojawiła się popołudniowa drzemka , która się przeciągnęła do wieczora :) i na obiedzie jedzonko się zakończyło. Oczywiście alkoholu sobie odmawiałam z czego jestem wiecla dumna, a okazja do wypicia była.
Z wodą jak zwykle problem. Jak są upały wlewam w siebie ilości ogromniaste, natomiast jak się ochładza, tego nawyku nie mogę wyćwiczyć;/
Niedziela jedzeniowo już ok, bo ok 14 w domku byliśmy.
Tylko na ćwiczenia czasu wciąż mi brak. Wiem, wiem, że to mymówka ale co ja zrobię innegooo!!! Kop w tyłek chyba mi potrzebny!!!!
Dziś obudziłam się z mega bólem gardła, wywalonym węzłem i marzeniem żeby się nie rozchorować.
Poza tym w mojej głowie siedzi myśl, żeby było poniżej 70kg. Jak bym chciała ujrzeć 6 jako pierwszą liczbę dziesiętną. A boję się, że będzie to trudne do osiągnięcia bo już mi się woda zatrzymuje w organiźmie od wiadomo czego.
Ehh już w czwarteczek ważenie i @.
kala1212
21 października 2014, 10:20Ja sobie dzisiaj uświadomiłam,że wczoraj nie zrobiłam ani jednego łyka wody ! Kurdę,również o niej zapominam ;/ pozdrawiam i powodzenia :)