Niezwykłą mamy umiejętność usprawiedliwiania sobie małych grzeszków i dużych grzechów. Zawsze jest jakiś powód (mniej lub bardziej uzasadniony), by zboczyć nieco z raz obranej drogi. A ileż przyjemności sprawia nam ten mały "skok w bok". Tak, tak. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Zwłaszcza jeśli jest super pyszną, świeżutką, czekoladową muffinką ze wspaniałym, półpłynnym czekoladowym nadzieniem.
Z tego jestem znana. Z miłości do czekolady. Kiedyś chłopcy kupili mi tort, chyba zaraz po tym, jak obroniłam dyplom. Pani w cukierni zapytała, jaki ma być. Oczywiście, czekoladowy. A krem? Czekoladowy. A polewa? Czekoladowa. Smakował wyśmienicie.
Czy można iść na jakiś odwyk od czekolady? Czy chcę na niego iść? I tak: bo łatwiej mi będzie poradzić sobie z pokusami, i nie: bo niewielkim kosztem mogę sprawić sobie dużo przyjemności. Działa w takie smętne dni jak dziś. Ale dziś już minęło. Kolejny dzień spełnienia marzeń - 2 kwietnia. Ot tak. Po prostu.
zielonafinezja
20 marca 2013, 10:18Pewnie sa jakieś grupy wsparcia ; D a co do 100 kcl spokojnie wczoraj np było 1200 kcl nie głodze się :)
annaakk
20 marca 2013, 07:51Tak, nie wiesz, czy to podlega leczeniu? :) :) :)
zielonafinezja
19 marca 2013, 22:40Wiem mi na widok czekolady slina cieknie a pudełko ptasiego mleczka i czekolady na raz to pryszcz...... oprócz alkoholu narkotyków i papierosów jak widać jest jeszcze ze 6464 inych uzależnień w tym czekolada ; ]