Jak to się dzieje, że jak tylko zaczyna się weekend, ja zaczynam krążyć wokół lodówki. Zaglądam do niej i zaglądam, wydeptuję ścieżki w tę i z powrotem. Karcę siebie w myślach za to zachowanie, ale nie mogę przestać. Staram się dbać, by nie było w niej nic kuszącego, jednak skubnięcia a to wędlinki, a to serka, a to chlebka coś jednak kosztują i burzą narzucony sobie rytm. A ja dalej czuję się jak odkurzacz, który ma silne ssanie na "coś dobrego", czyli właściwie sama nie wiem, na co.
Eh...
annaakk
26 marca 2013, 08:31U mnie też nie było, bo się przeziębiłam i nie mam na to siły. Fajnie masz z tą pracą. U mnie ranek odpada, bo 0 6:30 wychodzę do pracy, a po powrocie to dopiero jak Maluchy pójdą spać. Próbowałam wcześniej, ale nie da rady. Są za bardzo stęsknione i szkoda mi...
zielonafinezja
25 marca 2013, 19:19Dzizys tez mam jakiś fatum weekendów w tygodniu super miodzio idzie a jak weekend to chyba ta podświadomość działa ;p masakra. A z tym czasem no raz że mam ruchomą prace i moge sobie ją przestawiać i wygospodarować sobie poranek na ćw albo jakieś popołudnie. Ale w piątek do niedzieli nie było ćwiczeń bo czasu nie było (w niedziele nie miałam siły na ćw)
Behemotkot
25 marca 2013, 09:36Może miej przy sobie jakieś inne przekąski typu orzechy, suszone owoce itp. A może za długie odstępy robisz pomiędzy posiłkami i dlatego coś podjadasz. Sama nie wiem.