Mam dziś od rana nieodpartą ochotę, by wyskoczyć gdzieś i kupić sobie jakiś nowy ciuch. Najlepiej coś za małego, by powiesić i potęsknić do niego. Ale, niestety, ani czasu, ani budżetu, ani sponsora nie widać. Postanowiłam więc po powrocie z pracy wziąć się za przeglądanie szafy. Mój aktualny zestaw do pracy zaczyna jednak powoli wisieć na mnie i może uda mi się coś odkopać z dawnych lat.
A tak w ogóle wczoraj nie mogłam swoich protoplastów zaciągnąć do domu. Chętnie bym z nimi została na dworze, ale zbliżająca się godzina 18 i zawstydzające burczenie w brzuchu niestety skutecznie mnie odwiodły od tego pomysłu. Jednak wcale się im nie dziwię, bo wczoraj było po prostu pięknie... W weekend nieodwołalnie wszyscy wskakujemy na rowery.
Przewalczyłam Skalepl II, ale 'jedynka' bardziej mi się podoba. Na razie pozostanę mu wierna.
ewusha
17 kwietnia 2013, 14:55A ja wczoraj się nawet wyprawiłam w poszukiwaniu spodni, bo mam jedne i to też lekko wiszące na tyłku... Niestety, moda jest kompletnie nie dla mnie. Wszystkie portki odstają mi w pasie, a opinają tyłek. W dodatku nogawki zwężają się ku dołowi, co przy moich krzywych kolanach wygląda fatalnie. W związku z tym będę chodzić w spódnicach i sukienkach. No i dobrze, bardziej kobieco! Ja wygrzebałam sporo rzeczy ze starych zapasów, więc życzę Ci tego samego! Powodzenia!
zielonafinezja
17 kwietnia 2013, 14:13Zapraszam to lumpeksów świetne rzeczy można tam znaleźć tylko trzeba wytrwale polować :) Niestety słyszałam że w weekend ma sie pogoda zepsuć ;(;( oczywiście na weekend bo jakże inaczej. ;p