Zabierając się za odchudzanie zadałam sobie jedno pytanie - dlaczego w ogóle przytyłam? Już będąc dzieckiem byłam większa, idąc do komunii nie było na mnie sukienki. Byłam wyższa niż inne dziewczyny, więc wszystkie były za małe. Moja cała rodzina nie należy do chudzielców, więc poniekąd miałam to w genach. Ale lubiłam sport,miałam dużo ruchu, więc nie było tak źle. Wszystko zmieniło się, gdy wujek zaczął nam przywozić masę słodyczy z Niemiec. Upodobałam sobie szczególnie czekolady, potrafiłam zjeść całą sama i nie mieć z tego powodu wyrzutów. Innymi słodyczami również nie gardziłam. Do tego moja babcia potrafiła wspaniale piec i nas tym rozpieszczała. Już wtedy słyszałam pod swoim adresem epitety typu "słoń", "salceson". Bolało, ale nic nie robiłam by to zmienić. Idąc do liceum dojeżdżałam do szkoły, wracałam późno, więc gdy w międzyczasie dopadał mnie głód, kupowałam w sklepie bułkę, batonika i sok. Po powrocie późny obiad, ze zmęczenia nie miałam ochoty na jakikolwiek ruch, a do tego nauka do późnych godzin. Poza tym nie czułam się dobrze w tej szkole, szkolny stres zajadałam. Cieszyłam się, gdy z niej wyszłam, niestety już z dodatkowymi kilogramami. W międzyczasie zachorowałam na PCOS, lekarze mówili, że muszę schudnąć, ale nie bardzo potrafiłam się do tego zebrać i tak sobie tyłam. Miałam nadzieję, że na studiach coś się zmieni, ale niestety. Znów masa nauki, zmęczenie, brak ruchu no i jedzenie słodyczy, fast foodów itp zrobiło swoje. W tym czasie nasilił się mój hirsutyzm, co mnie załamało. Doszłam do wniosku, że jaki jest sens się odchudzać, skoro i tak nigdy już nie będę czuć się w pełni kobietą. No i lawina poszła. Masę pieniędzy wydałam na śmieciowe jedzenie, miałam gdzieś dbanie o siebie. Tylko jedzenie mnie cieszyło. Gdy dobiłam do 96 kg, przeraziłam się, że już niewiele mi brakuje do 100 kg. Czułam się tak źle, że nabawiłam się depresji i fobii społecznej, która towarzyszy mi częściowo do tej pory. Do tego utrata pracy sprawiła, że straciłam rok z życia. Paradoksem jest fakt, że przez ten rok schudłam prawie 10 kg bez specjalnej diety czy zwiększonej ilości ruchu. Przez ten czas czytałam trochę o odchudzaniu i teraz próbuję tę wiedzę wdrażać w życie. Nie chcę już nigdy wrócić do wagi 96 kg. Pozbyłam się tych 10 kg, ale nadal czuję się źle w swoim ciele, szybko się męczę, jestem mniej sprawna, o kupowaniu fajnych ubrań nie wspomnę. Przyszedł moment, że miałam dość i wiedziałam, że albo coś zmienię, albo do końca życia będę grubą, nieszczęśliwą babą opychającą się słodyczami. I najwyraźniej dorosłam do tego, by coś z sobą zrobić. Tak wiele straciłam przez ten czas bycia grubą, że teraz mam motywację by się zmienić, by odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Troszkę długi ten wpis, ale przynajmniej wyrzuciłam to z siebie...
123czarnula
7 lutego 2016, 15:38trzymam kciuki, zeby takich fajnych spadkow na wadze bylo wiecej. Powodzenia :)
road_to_55
7 lutego 2016, 13:35Trzymam kciuki, że wszystko dobrze się potoczy :* I również rozumiem przez co przechodzisz. Też mam PCOS :( i też pierwsze co usłyszałam od lekarza to informację, że muszę schudnąć. A było to 5-6 lat temu, gdy waga pokazywała jeszcze 10 kg mniej niż teraz :( W końcu jednak chyba u każdego następuje taki moment, że się ogarnia i zaczyna coś zmieniać w życiu :)
Annabelle84
7 lutego 2016, 13:45Ja to usłyszałam jakieś 19 lat temu. Trochę trwało, by te słowa do mnie dotarły,ale lepiej późno niż wcale :) Myślę, źe to kwestia pogodzenia się z faktem, iż trzeba pewne rzeczy zaakceptować, by móc pójść dalej.Powodzenia :)
coconut1987
7 lutego 2016, 10:26Hej dobrze cię rozumiem i trzymam kciuki, jestem pewna, że ci się uda.
Annabelle84
7 lutego 2016, 13:56Musi :) Dzięki i wzajemnie.
Szara_Lilia
6 lutego 2016, 20:15nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile nas łączy - doskonale Cię rozumiem i będę wspierać ;) razem uda nam się zmienić nasze życie - nikt za nas tego nie zrobi ... ;)
Annabelle84
6 lutego 2016, 22:40też mam nadzieję, że druga połowa życia będzie lepsza niż pierwsza :) powodzenia
Berchen
6 lutego 2016, 20:10hallo, zycze ci sukcesu, bys sukcesywnie szczuplalai na kolejne urodziny czula sie jak krolowa. powodzenia.
Annabelle84
6 lutego 2016, 20:14Obiecałam sobie, że w tym roku będę chudsza na urodziny i mam nadzieję, że tak się stanie. Dziękuję i wzajemnie:)
Niesia92
6 lutego 2016, 19:56przeczytałam jednym tchem, mam podobnie... tylko ja już raz schudłam wiele, głupim sposobem i wszystko wróciło...
Annabelle84
6 lutego 2016, 20:04Ja w rodzinie mam przykład jak w głupi sposób można dużo schudnąć i nadrobić wszystko z mega nawiązką, dzięki temu jestem mądrzejsza i nie zamierzam popełnić tego samego błędu.
Niesia92
6 lutego 2016, 20:06no ja się przekonałam na własnych błędach...