Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czy to na pewno jest moja lodówka....?


zastanawiałam się rozpakowując zakupy....  kiedyś leżaly tam kiełbasy, pasztety, parówki, sery splesniałe....he he....mrrrrr.... oj jakbym wsuneła taki mięciutki brie...., serki topione, żółte z dziurami.... w zamrażarce schabowe, łopatki, karkówki, lody... i takie tam...... a teraz moje kochane Panie....dziś się przyjrzałam swojej lodówce.... serki wiejskie, jogurciki, sery żółte i wędlina schowane na dolnej półce dla Młodego na śniadania,  marynowane moskaliki, rybka wędzona, rzodkiew biała, pomidorki.... a w zamrazarce.... nie uwierzycie... nototenia, flądra, morszczuk, mintaj, łosoś, owoce morza, okoń.... a zamiast lodów....mrożone  truskawki, kalafior i brokuły.....no sama nie wierzę własnym oczom.... waga 96,2 przyszła @, więc wiadomo.... a bilans ma sie tak, ze 3 dni żarcia przypłaciłam prawie 2 tygodniową ostrą dietką... naprawdę nie warto ... jedno co mnie cieszy, to to, że mam Was....z Wami jest naprawdę łatwiej odsunąć niejednokrotnie kęs od koparki....

  • muzina

    muzina

    15 lutego 2010, 18:14

    zarelko w lodowce to podstawa. Mozna jesc, ale trzeba wiedziec , co. A Ty juz wiesz- wiec do dziela!