Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
6 dzień diety.


Nie jest źle. Myślałam, że będzie dużo trudniej utrzymać apetyt w ryzach. Najtrudniejsze były pierwsze trzy dni. Przyzwyczajony do słodkości organizm domagał się niezdrowej żywności. Dałam radę. Dodatkowo domownicy mieli ochotę na moje wypieki. Uwielbiam robić ciasta, zawsze to lubiłam. Potem też uwielbiałam je zajadać. Dałam się namówić na to, żeby upiec im szarlotkę. Trochę trudniej było mi później oprzeć się pokusie skosztowanie jej. Dałam radę, z czego jestem ogromnie dumna. Warto było się powstrzymać. Już niedługo, za jakieś 8 tygodni czeka nagroda, piękne ciało. Dużo trudniej było z aktywnością fizyczną. Ciągle jestem przeziębiona i nie chcę się forsować. Przeziębienie ciągnie się już dobre dwa tygodnie i nie jest lepiej :(. Byłam nawet u lekarza. Masa tabletek i nadzieja na wyzdrowienie wróciła. Chciałabym wrócić d o swojej ulubionej siłowni i ulubionych zajęć. Nie mogę nawet skorzystać z wykupionego abonamentu. Mam nadzieję, że to nadrobię.
W przyszłym tygodniu będę miała jeszcze większe utrudnienie. Lecę z mężem na Karaiby,  tam wiadomo, towarzystwo, masa smakołyków, alkohol. Nie chcę nabawić się efektu jojo i chciałabym utrzymać dietę na wyjeździe. Muszę się do tego wyjazdu porządnie przygotować.
A tymczasem dobrego tygodnia życzę i wielu sukcesów.