Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
małe zmiany planów :)


poszłam dzisiaj za radami dziewczyn. niestety nie dostałam juz chleba razowego ( nie moglam sie dostac dalej jak do jednego sklepu, ulice tak rozkopane że z wózkiem nie idzie przejść, a jak sie taszczy wózek przez te rozkopy, to robolki patrzą jakby czlowiek sie z marsa urwał że akurat tędy idzie. tyle że żebym nie szła przez rozkopy to wogóle nie mogłabym sie z domu ruszyć !! a oni nie pomogą tylko sie gapią jak baba wózek z trudnością ciągnie....ah niemyślące nimoty, każdą droge rozwalili, zamiast chociaz jedna zostawić żeby jakos na te miasto wyjść...to nie....), ale płateczki orkiszowe kupiłam. tak więc mój jadłospis na dzisiejszy dzień nieco zmieniony:
7.30 sniadanko : dwa kawałki chrupkiego z pomidorkiem, sałata i ogorkiem, jeden ryżowy z szyneczką z indyczka i pomidorkiem i sałata, i jeden ryzowy z twarogiem 0 % , ogorkiem i salata :)
ok 10 takie tam na urodzinkach przekąszenie truskaweczek (5 czy 6 sztuk)
12.15 drugie sniadanko : jakies 60 gram platkow orkiszowych i po lyzce do herbaty otrebow owsianych i przennych, zalane jogurtem i rozcieczone odrobina wody
14.45 obiadek: dwie pałeki z kurczaka gotowane dość długo bez skórki, dwie łyżki stołowe kus kusa z odrobina otręb, i warzywka (pare różyczek kalafiora, pare różyczek brokułu i pare plasterków marcheweczki. nieco posolone, ale mało :)
17.00 podwieczorek : cały grapefruit
19.00 kolacja....jeszcz niewiem co, ale planuje reszte warzywek co mi z obiadku zostały i może ze dwa jajka :)
dzisiaj odpuscilam se cwiczenia, zeby przed sobotnia jazda z jastarnii do helu na rowerku ciut odpocząć, choc nie powiem....trudno bylo. co mialam wolna chwile to se mysle porobie brzuszki, czy pocwicze aeroby, ale sie jakos opanowałam. poza tym dzień milutki. oczywiscie sprzatanie. nie gotowalam, sylwek mial zupke botwinke od wczoraj wiec luz. madzia już prawie zdrowa, prawie wogóle dzisiaj nie marudziła i zaczela lepiej jesc , juz tak nie plakała na widok butli :) . bylam u mamy na urodzinach (59) i kupilismy jej z bratowa na społke zegar-budzik elektryczny z taaaakimi duzymi cyframi, zadowolona bo poprzedni sie zepsul jakies pol roku temu a ona musi miec zegarek widoczny (co godzinke rowne palenie ...ahhhh).  otworzyla ptasie mleczko ale sie nie skusilam, jedynie te truskawki zjadłam. poza tym planuowałam mała przejazdzke wieczorem na rowerze (wolniejszym tepem chociaz pol godzinki) ale mąż kochany nie zabrał roweru z pracy. wiec wyjde tylko na zakupy. no i to na tyle na dziś dzień :)